Po fatalnym wypadku w styczniu 2011 r. (przypominamy o nim TUTAJ) Robert Kubica do sportów motorowych wrócił dwa lata później. Wygrał rywalizację w WRC 2, a następnie przez trzy sezony rywalizował z najlepszymi rajdowcami w WRC.
- W momencie kiedy nabrałem doświadczenia i stałem się dużo równiejszym kierowcą zabrakło możliwości. Ścigałem się przeciwko najlepszym kierowcom świata w zespołach fabrycznych, jadąc swoim autem z moimi mechanikami. Dysponowałem sześcioma osobami w zespole przeciwko całym sztabom ludzi. Mój budżet był 30-krotnie mniejszy od zespołów fabrycznych - tak Kubica wspomina występy w rajdach w przygotowanym na 70-lecie Polskiego Związku Motorowego.
Jak podkreśla Polak akurat w rajdach nigdy nie stawiał sobie celów. - W rajdach nigdy nie miałem celu żeby wygrać mistrzostwa świata, tak naprawdę nie miałem żadnego celu. Chciałem się nauczyć tej dyscypliny - dodał.
ZOBACZ WIDEO F1. Dobra zmiana Roberta Kubicy. "Widać same plusy"
Kubica wspomniał również czas bezpośrednio po koszmarnym wypadku, który zahamował jego karierę w Formule 1. - Nigdy nie czułem chęci udowadniania czegoś komuś. Chciałem sobie udowodnić. Powrócić do tego, co robiłem przed wypadkiem. Dla mnie to jeden z większych sukcesów jako człowieka i sportowca. Pasja w najtrudniejszych momentach daje ci siłę i chęci do poprawy siebie. W trudnych chwilach chęć powrotu za kółko wygrywały nad czarnymi chmurami - powiedział.
Kubica podziękował również kibicom z Polski, którzy wspierali go w ostatnim sezonie F1, gdy w bolidzie Williamsa nie miał najmniejszych szans na rywalizację z innymi kierowcami. - Na pewno jest łatwiej kibicować komuś, kto wygrywa wyścigi. Tym bardziej należy się ogromny szacunek i brawa dla polskich kibiców - dodał.
W sezonie 2020 Kubica będzie kierowcą rezerwowym i testowym w zespole F1 Alfa Romeo. Wciąż nie wiadomo, czy dodatkowo będzie się ścigał w innej serii.
Czytaj też: DTM: BMW może przygotować dla Roberta Kubicy dodatkowy samochód. Mamy stanowisko firmy