F1: Ferrari wściekłe na Charlesa Leclerca. Poszło o skok ze spadochronem

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Charles Leclerc niedawno zaliczył skok ze spadochronem. Jak się okazało, Monakijczyk zdecydował się na to bez zgody Ferrari. Miało to rozwścieczyć szefów włoskiego zespołu. Leclerc zapewnił, że nie powtórzy tego błędu.

W tym artykule dowiesz się o:

Kontrakty kierowców F1 są bardzo dobrze zabezpieczone i większość z nich nie może uprawiać sportów ekstremalnych. Polscy kibice mają tego świadomość, bo chociażby Robert Kubica potrzebował specjalnej zgody Renault na występy w rajdach samochodowych, co nie zakończyło się zbyt dobrze dla krakowianina.

Z kolei Charles Leclerc po sezonie spełnił marzenie o skoku ze spadochronem. Zrobił to jednak bez pytania o zgodę Ferrari. - Zwykle, jeśli decyduję się na coś niezwykłego, to zawsze ich pytam, co o tym sądzą. W przypadku tego skoku było inaczej, to był wyjątek. Powiedziałem sobie, że nawet jeśli pojawi się jakiś problem, to raczej nie zostanę skarcony - zdradził 22-latek w rozmowie z "La Gazetta dello Sport".

Czytaj także: Alonso nie może się pogodzić ze śmiercią Goncalvesa

Jak się okazało, przygoda Leclerca nie spodobała się władzom Ferrari. - Kiedy się dowiedzieli, trochę się zdenerwowali i zrobiła się afera. Mogę jednak powiedzieć, że nie zrobię tego po raz drugi - dodał kierowca teamu z Maranello.

ZOBACZ WIDEO Fernando Alonso błyszczy w Rajdzie Dakar. Hiszpan zasłużył na szacunek

Leclerc jest też wielkim fanem motocykli. Monakijczyk chętnie poszedłby śladami Lewisa Hamiltona i sprawdził się na maszynie z MotoGP. Brytyjczyk w połowie grudnia odbył specjalne jazdy testowe pod okiem Valentino Rossiego, który z kolei usiadł za kierownicą samochodu F1.

- Chciałbym przeżyć coś podobnego, bo lubię motocykle. Nie wiem jednak, czy Ferrari widzi to tak samo. Najpierw musiałbym ich zapytać o pozwolenie na taki test. Nie wiem, czy bym je otrzymał - podsumował Leclerc.

Czytaj także: Stroll bliski przejęcia Aston Martina

Kierowca z księstwa niedawno podpisał kontrakt z włoskim zespołem do końca sezonu 2024, co pokazuje, że Ferrari wiąże z nim długoterminowe plany.

Komentarze (2)
avatar
jck
14.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wściekłe, krocie, oczka ulubine słowa tabloidu 
avatar
Arkadiusz Mochocki
14.01.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Pewnie wszystko rozejdzie się po kościach, jednak co by było, jakby uległ wypadkowi. Ferrari straciłoby ogromne pieniądze, jakie w Niego zainwestowało.