W środę ogłoszono, że Orlen został sponsorem tytularnym Alfy Romeo. Obie strony nie podały oficjalnie długości kontraktu, wspomniały jedynie o "wieloletniej umowie". Według naszych informacji, jest ona skonstruowana według formatu 1+1 i współpraca może być kontynuowana po sezonie 2020 po spełnieniu określonych warunków.
Brak sztywnych zapisów, co do trwałości porozumienia wynika z sytuacji Roberta Kubicy. Orlen chce być dłużej w F1, ale razem z polskim kierowcą. Dlatego firma tak prowadziła negocjacje, by uniknąć sytuacji, w której pozostaje związana z danym zespołem F1, a nie ma już w nim Kubicy.
Czytaj także: Szef Alfy Romeo zachwycony Robertem Kubicą
Na tym jednak nie koniec. Jak poinformowano w "Sportowym wieczorze" w TVP Sport, Orlen ma bardzo ambitne plany związane z Formułą 1. Zaczęło się od współpracy z Williamsem i roli jednego z głównych partnerów, w Alfie Romeo firma z Płocka awansowała do miana sponsora tytularnego, a w przyszłości prezes Daniel Obajtek nie wyklucza posiadania własnego zespołu w F1.
ZOBACZ WIDEO Daniel Obajtek: Mamy szersze plany związane z Kubicą. Czeka nas pracowity rok
Plany Obajtka wydają się być bardzo odważne, ale też idealnie wpasowują się w jego styl rządów. To właśnie za jego kadencji Orlen zaczął masowo skupować inne firmy - w tej chwili trwają rozmowy ws. połączenia z Grupą Lotos, Orlen ogłosił też gotowość przejęcia spółki Energa, ma też uratować upadający Ruch. Do tego coraz częściej wymieniany jest w kontekście nabycia mBanku. Na naszych oczach tworzy się hegemon. Już teraz wartość Orlenu liczona jest w miliardach złotych, a po przejęciu kolejnych firm, będzie jeszcze większa.
Czy w tej sytuacji posiadanie zespołu F1 brzmi jak sci-fi? Nie do końca. Wszystko zależy od rozwoju sytuacji na rynku i okazji biznesowych. Taka powstała chociażby w roku 2018, gdy upadało Force India. W efekcie Lawrence Stroll przejął zespół z Silverstone za ok. 90 mln funtów. Promocja niczym w supermarkecie.
Nie jest bowiem tajemnicą, że w obecnych czasach łatwiej kupić już funkcjonujący zespół F1 niż zakładać nowy od zera, budując przy tym fabrykę, kupując sprzęt, rekrutując nowych pracowników, itd. Orlen, jeśli chce mieć swoją własną ekipę, musi czekać na okazję. Te nadejdą w roku 2021, gdy zmieni się model biznesowy F1. Limit wydatków ma uczynić królową motorsportu bardziej opłacalną, a nowe przepisy techniczne mają wyrównać stawkę. Do tego w tle trwa dyskusja o dołączeniu dwóch nowych ekip do F1 w niedalekiej przyszłości.
Alfa Romeo, z którą właśnie związał się Orlen, ma podpisany kontrakt sponsorski do końca roku 2021. Włosi po tym okresie mogą opuścić F1, a firma Sauber (jest właścicielem ekipy rywalizującej pod nazwą Alfa Romeo) będzie szukać gotówki dla swojego zespołu. Jeśli Orlen nadal będzie związany z szwajcarsko-włoską ekipą, będzie pierwszym kandydatem do rozmów.
Coraz gorzej wiedzie się też Williamsowi, którego cena akcji spada od miesięcy. Co jakiś czas pojawiają się plotki o przejęciu legendarnej ekipy przez nowych inwestorów. To też może być szansa dla Orlenu. Do tego są jeszcze takie podmioty jak Campos czy Panthera Team Asia, które chcą wejść do F1 i z pewnością byłyby skłonne do rozmów z Orlenem.
Czytaj także: Robert Kubica skomentował podpisanie kontraktu z Alfą Romeo
Obajtek w grudniu ogłosił plan nabycia spółki Energa, co będzie kosztować Orlen ok. 3 mld zł. Przykład upadającego Force India pokazuje, że zespół F1 można nabyć znacznie taniej, bo za ok. 0,5 mld zł. Taka inwestycja miałaby jeszcze większy sens, gdyby Robert Kubica był w stawce F1. Szkoda, że krakowianin ma już 35 lat, a jego następców nie widać. Bo za rok, dwa, gdy Orlen będzie mógł myśleć o posiadaniu własnej ekipy, dla Kubicy może już być za późno w F1.