F1: szef Mercedesa zapowiada konflikt w Ferrari. Leclerc i Vettel będą sobie przeszkadzać

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Charles Leclerc stracił wygraną w Grand Prix Singapuru na rzecz Sebastiana Vettela, co nie spodobało się Monakijczykowi. Napięte relacje między kierowcami Ferrari może wykorzystać Mercedes. - Może dojść do eskalacji konfliktu - twierdzi Toto Wolff.

W Singapurze Charles Leclerc sięgnął po wygraną w kwalifikacjach F1, a następnie prowadził w wyścigu od startu. Ferrari popisało się jednak niemal idealną strategią, bo wcześniej pit-stop Sebastiana Vettela sprawił, że Niemiec wyprzedził nie tylko Lewisa Hamiltona, ale też swojego zespołowego kolegę.

Leclerc po Grand Prix Singapuru nie ukrywał swojej wściekłości (czytaj więcej o tym TUTAJ). Na wewnętrznej walce w Ferrari skorzystać chce za to Mercedes. - Gdy w zespole masz dwóch samców alfa, to prowadzi do eskalacji konfliktu. Przeżywaliśmy to z Hamiltonem i Rosbergiem w zespole. To nas umocniło i teraz mamy jasną filozofię - powiedział na łamach "Motorsportu" Toto Wolff.

Czytaj także: Spłonęła ciężarówka polskiego zespołu 46Team. Ogromne straty

Szef Mercedesa uważa, że Vettel i Leclerc będą sobie nawzajem odbierać punkty w kolejnych wyścigach F1, na czym skorzysta Hamilton. - To jest ten pozytyw, że kierowcy Ferrari sobie nawzajem przeszkadzają. Nie chcę jednak patrzeć na punkty w tej chwili. Musimy maksymalnie wykorzystać wyścigi, jakie nam pozostały. Musimy wykonywać jak najlepszą pracę, bo w Singapurze tego nie zrobiliśmy - dodał Wolff.

ZOBACZ WIDEO: Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku

Sytuacja w Ferrari jest o tyle ciekawa, że Vettel zaczynał obecny sezon F1 z mianem lidera zespołu. Na przestrzeni ostatnich wyścigów Leclerc zdystansował jednak swojego starszego kolegę. Monakijczyk ma na swoim koncie aż pięć pole position i wygrał wyścigi F1 w Belgii i Włoszech.

- Poziom komunikacji w zespole jest bardzo dobry. Zawsze będą sytuacje, o których się nie mówi, bo inaczej nasze spotkania wewnętrzne trwałyby osiem godzin albo i dłużej. Nie chcę tego, bo i tak są już wystarczająco długie - żartował w Singapurze Leclerc.

Czytaj także: Robert Kubica odzyskał uśmiech

Ferrari w trakcie Grand Prix Singapuru kilkukrotnie przekazywało Leclercowi, że najważniejszy jest wynik zespołu, bo Włosi stanęli przed szansą na zdobycie dubletu. - Staramy się wykonywać jak najlepiej swoją pracę. Omawiamy różne sytuacje przed wyścigiem. Każdy chce pojechać jak najlepiej. Ferrari to wyjątkowy zespół i to ekipa jest na pierwszy miejscu. My jako kierowcy jesteśmy na drugim. Chyba każdy jest tego świadomy - skomentował Vettel.

Źródło artykułu: