To nie były udane kwalifikacje dla Roberta Kubicy. O ile w piątkowych treningach Polak dobrze spisywał się w deszczu, o tyle w sobotę na suchej nawierzchni pozostawał w tyle za Georgem Russellem. Obu kierowców Williamsa w kwalifikacjach dzieliło ponad pół sekundy.
Kubica nie ukrywał po zakończeniu czasówki, że nie jest zadowolony z działania swojego samochodu.
Czytaj także: Peroni z kontuzją kręgosłupa po fatalnym wypadku w F3
- Robiliśmy swoje w trakcie trzeciego treningu. W kwalifikacjach balans zmienił się z jednego końca na drugi. To było rozczarowujące, ale można się przyzwyczaić do pewnych rzeczy. Niedziela nie będzie łatwa. Nawet jeśli będzie padać, to nie wygląda to optymistycznie - powiedział 34-latek w rozmowie z Eleven Sports.
ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Kamil Grosicki. "Ten zimny prysznic może nam tylko pomóc"
Kierowca Williamsa nie potrafił wskazać, skąd wzięły się różnice w działaniu jego samochodu. - Nie wiem, czym to było spowodowane - dodał.
Polak musi w Grand Prix Włoch korzystać ze starego silnika, bo Mercedes nie przygotował dla niego nowej jednostki. Na takim torze jak Monza, gdzie kluczowe są prędkości maksymalne, jest to spora strata.
- Nie potrafię ocenić tego, ile tracę przez to. Dużo zależy od innych czynników, ale na prostych nie bryluję. Udało mi się wziąć dobry tunel aerodynamiczny za dwoma Haasami, ale te samochody nam odjeżdżały z kolejnymi metrami. Straciłem dużo w drugiej części okrążenia kwalifikacyjnego - analizował Kubica.
Czytaj także: Robert Kubica świetnym ambasadorem Polski
Niedzielny wyścig może zostać storpedowany przez opady deszczu. Kubica do tego podchodzi na spokojnie. - Będę starać się robić wszystko, co w mojej mocy, a co się wydarzy? Tego nikt nie - podsumował kierowca Williamsa.