Max Verstappen wygrał dwa z czterech ostatnich wyścigów. Ponadto Holender ukończył rywalizację na Silverstone na piątym miejscu, a na Węgrzech był drugi. Lider ekipy Red Bulla jest obecnie trzeci w klasyfikacji generalnej, tuż za kierowcami Mercedesa, a przed zawodnikami Ferrari.
Niemoc ekipy z Maranello powoduje, że gdyby nie świetna forma Verstappena, tegoroczny sezon byłby mało interesujący.
- Dziękujcie Bogu, że jesteśmy. Gdyby nie my, Formuła 1 byłaby w tej chwili nudna jak flaki z olejem. Wyścigi takie jak ten na Hungaroringu uznajemy za bardzo dobre, mimo że to nie my triumfujemy. Właśnie o to chodzi w tym sporcie. Mamy oglądać walkę, muszą być emocje - powiedział szef Red Bulla w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Czytaj także: Russell pokazał charakter i przyćmił Kubicę
Christian Horner podkreślił rolę swojej ekipy w tworzeniu widowiska. - Ostatnie cztery wyścigi były naprawdę ciekawe. Ważne jest to, żeby dużo się działo. Gdyby do walki Maxa z Mercedesami włączyło się jeszcze Ferrari, oglądalibyśmy w końcu rywalizację na najwyższym poziomie. Przed nami ciekawe tory, oby najbliższe miesiące przyniosły sporo emocji - dodał.
Czytaj także: Ferrari szuka rozwiązania problemów
Nie da się ukryć, iż Max Verstappen swoją świetną postawą uatrakcyjnił ostatnie tygodnie w królowej motorsportu. Red Bull zrobił wyraźny krok do przodu. Do poziomu kolegi z zespołu wciąż nie dostosował się jednak Pierre Gasly. To główne zmartwienie ekipy Christiana Hornera.