Wprawdzie Hungaroring oddalony jest od granic Polski o kilkaset kilometrów, ale nikt nie ma wątpliwości, że w ten weekend obiekt pod Budapesztem będzie biało-czerwony. Organizatorzy Grand Prix Węgier szacują nawet, że na trybunach pojawi się ok. 40-50 tys. Polaków, co oznaczałoby, że stanowiliby oni 1/3 wszystkich kibiców.
W czwartek Robert Kubica mógł się przekonać o ogromnym wsparciu kibiców na każdym kroku. Kierowca Williamsa był proszony o autografy, pozował do zdjęć, z trybuny głównej pozdrawiały go setki fanów, wielokrotnie skandowano też jego nazwisko.
Czytaj także: Williams nie może się doczekać Grand Prix Węgier
Pod wrażeniem polskich sympatyków jest cały padok, a Formuła 1 postanowiła nawet stworzyć specjalny film, na którym podsumowała to, co Polacy czynili na Hungaroringu w czwartek. "Oni wszyscy przybyli na Węgry, by wspierać jednego człowieka - Roberta Kubicę" - napisała F1.
Do zabawnej sytuacji doszło też przy okazji popołudniowego spotkania z kibicami, jakie zwykle się odbywają się w czwartki przed weekendem wyścigowym F1. Morze biało-czerwonych flag sprawiło, że George Russell dał ponieść się chwili i sam ze sceny wezwał publikę do skandowana nazwiska jego zespołowego kolegi.
Czytaj także: Kubica skomentował punkt zdobyty w Niemczech
"Ktoś musiał to zrobić" - napisał później Russell w mediach społecznościowych, a cała sytuacja wyglądała następująco.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski z planem na kolejne lata. "Chcę szkolić zawodników do gry w wielkich klubach" [cała rozmowa]