Sezon 1994 był pełen zmian regulaminowych w Formule 1. Zakazana została nie tylko kontrola trakcji, ale też system aktywnego zawieszenia czy też ABS. Z punktu widzenia kibiców najważniejsze było jednak przywrócenie tankowania, bo dawało ono szansę na stosowanie różnych strategii w trakcie wyścigu.
Dolewania paliwa do samochodów podczas pit-stopów wiąże się też ze sporym ryzykiem. Podczas Grand Prix Niemiec przekonał się o tym Jos Verstappen. Aby zyskać nieco nad rywalami, Benetton usunął w tamtym okresie filtr z systemu tankującego. W efekcie paliwo rozlało się po samochodzie Verstappena.
Czytaj także: Russell nie myśli o transferze do innego zespołu
Wystarczyła sekunda, aby rozlane paliwo zapaliło się od gorących elementów karoserii. Samochód Benettona stanął w płomieniach, ogień zajął też garaż ekipy, palić zaczęły się kombinezony mechaników.
ZOBACZ WIDEO: Niezręczne pytanie o przyszłość Roberta Kubicy. Obok siedział sponsor
Verstappen wyszedł z wypadku bez poważniejszych obrażeń. Miał lekko oparzone policzki oraz czoło. Było to spowodowane tym, że podczas pit-stopu jeden z mechaników otworzył wizjer w kasku Holendra, by przetrzeć mu pot z czoła. Wtedy doszło do pożaru w garażu Benettona.
Czytaj także: Williams chwali zespół za "nadludzki wysiłek"
Ogień na samochodzie Verstappena palił się przez ok. trzy sekundy. Na wydarzenia z Hockenheim zareagowała FIA, która wymusiła na ekipach stosowanie innych, bezpieczniejszych węży paliwowych.
Tankowanie było obecne w F1 aż do roku 2010, gdy zostało zakazane ze względów bezpieczeństwa. W ten sposób obniżono też wydatki w F1. Ostatnio trwają jednak rozmowy ws. przywrócenia tankowania od sezonu 2021.
Oto jak wyglądało całe zajście:
Paliwo nie zapaliło się od gorącej karoserii tylko od rozgrzanego wydechu Czytaj całość