Tankowanie samochodów w trakcie wyścigu Formuły 1 zostało zakazane w roku 2010. Wtedy tłumaczono to chęcią obniżenia kosztów oraz kwestiami bezpieczeństwa, bo wielokrotnie podczas dolewania paliwa podczas pit-stopów dochodziło do pożarów.
Teraz pojawił się jednak pomysł, aby tankowanie maszyn znów było możliwe (czytaj więcej o tym TUTAJ). Takie rozwiązanie pozwoliłoby nieco odciążyć obecne konstrukcje samochodów F1.
Czytaj także: Raikkonen może zastąpić Vettela w Ferrari
- Myślę, że nie powinniśmy mieć w F1, jak to określamy w Austrii "świętych krów". Warto się przyjrzeć każdemu przepisowi i sprawdzić jak on działa, czy daje jakieś korzyści - powiedział portalowi RaceFans.net Toto Wolff, szef Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: Sevilla pokonała Liverpool. Mecz w cieniu bandyckiego faulu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Austriak widzi plusy i minusy takiego rozwiązania. - Tankowanie zapewnia rozrywkę i wprowadza element nieprzewidywalności. Samochody będą też lżejsze na starcie, a to oznacza jazdę na limicie przez dłuższy czas. Minus jest taki, że wyścigi mogą być bardziej przewidywalne, jeśli wszyscy pojadą z taką samą strategią - dodał Wolff.
Wolff ma przy tym świadomość, że tankowanie doprowadzi do wzrostu kosztów w F1. - Tyle mówimy o ograniczeniu finansów, a przywrócenie dolewania paliwa nieco zwiększy koszty. Jednak musimy to racjonalnie przeanalizować i podjąć decyzję - stwierdził.
Pomysł z przywróceniem tankowania spodobał się też Guntherowi Steinerowi z Haasa. Włoch stawia jednak warunek - możliwość dolewania paliwa w trakcie wyścigu nie powinien wpływać na finanse.
Czytaj także: Nie będzie nowego zespołu w stawce F1
- To interesujący pomysł, mógłby zwiększyć stopień widowiska. Będziemy musieli być sprytni i wymyślić jak znaleźć miejsce dla większej liczby osób w garażach. Jeśli wprowadzimy przy tym prosty sprzęt do tankowania i nie będziemy w ten sposób zwiększać kosztów, to jestem za - stwierdził Steiner.