Carlos Sainz przystępował do Grand Prix Austrii ze świadomością, że czeka go kara za wymianę silnika, a start z końca stawki sprawiał, że jego szanse na punkty w F1 były nikłe. Tymczasem reprezentant McLarena przedarł się z dziewiętnastej pozycji na ósmą.
Jak się okazało, kierowca z Madrytu podczas ostatniego weekendu w F1 nie miał najlepszego nastroju, co odczuły osoby będące w jego pobliżu. - Byłem przygnębiony. Nie wiem dlaczego, ale miałem gorsze chwile w Austrii. Cały dzień chodziłem bez nastroju - powiedział Sainz na łamach "Motorsportu".
Czytaj także: Jest stanowisko w sprawie przyszłości Kubicy
24-latek ma świadomość, że jego zachowanie nie było odpowiednie. - W pewnym momencie pomyślałem, że zachowuję się jak cham. Miałem zły dzień, stąd później postanowiłem przeprosić wszystkich. To był jeden z tych momentów, kiedy po prostu chcesz, aby doba dobiegła końca i byś mógł pójść spać - powiedział Sainz o swoim sobotnim zachowaniu.
ZOBACZ WIDEO: Niezręczne pytanie o przyszłość Roberta Kubicy. Obok siedział sponsor
Wpływ na nastrój Sainza miały kwalifikacje do Grand Prix Austrii. W nich kierowca nawet nie starał się jechać na limicie, bo wiedział, że i tak przyjdzie mu startować z końca stawki.
- Nawet nie korzystałem z trybu kwalifikacyjnego, jeśli chodzi o silnik, stąd nie mogłem poczuć jego większej mocy. W niedzielę byłem jednak nowym człowiekiem. Nie spodziewałem się, że dojadę do mety na tak wysokiej pozycji, że będę mieć tak dobre tempo - ocenił kierowca McLarena.
Czytaj także: Robert Kubica bez nagrody
Sainz jest przekonany, że jego wynik w Austrii byłby jeszcze lepszy, gdyby nie uszkodził przedniego skrzydła w trakcie wyścigu. Doszło do tego w końcówce rywalizacji, gdy znajdował się tuż za Lando Norrisem i Pierre'em Gasly'm.