Grand Prix Azerbejdżanu było niezwykle pechowe dla Williamsa i szybko stało się jasne, że zespół nie wyczerpał limitu pecha, po tym jak spóźnił się na testy zimowe w Barcelonie. - Weekend w Baku był dla nich komedią - stwierdził Philip Horton z "Motorsport Week".
W trakcie ostatniego weekendu F1 spore problemy mieli obaj kierowcy Williamsa. Najpierw George Russell zmagał się z infekcją dróg oddechowych, przez co odwołał swoje spotkania z dziennikarzami, a następnie rozbił swój samochód o poluzowaną studzienkę kanalizacyjną. Za to Robert Kubica miał wypadek w kwalifikacjach.
Czytaj także: Fernando Alonso może wrócić do F1
- Kubica roztrzaskał się bardzo mocno w ósmym zakręcie. Polak wydawał się zagubiony i nie potrafił opisać jak popełnił błąd. Do tego utrzymuje, że model FW42 maskuje jego potencjał i choć trudno się z tym nie zgodzić, to jednak Russell ponownie go wyprzedził - ocenił Horton.
Brytyjski dziennikarz zwrócił też uwagę na to, że obaj kierowcy zachowują się kompletnie inaczej w rozmowach z mediami. - Wynika to prawdopodobnie z młodości Russella, który jest świadom tego, że ma przed sobą długie lata w F1, i to przy wsparciu Mercedesa. Za to Kubica był w piekle i wrócił z powrotem do stawki. Dla niego ten sezon to jedyna szansa, by udowodnić krytykom i sobie samemu, że nadal jest kierowcą na poziomie F1 - dodał ekspert "Motorsport Week".
Czytaj także: Williams z kolejnym kontraktem
Horton nie ukrywa, że Kubica i historia jego walki o powrót do F1 nie zasłużyła na takie zakończenie. - Można zrozumieć jego gburowatość. Gorsze jest to, że jego historia powrotu sprowadza się do startów z końca stawki, niebieskich flag i pomyłek. Nigdy tak naprawdę się nie dowiemy, na ile jest konkurencyjny - ocenił dziennikarz z Wysp.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!