Williams i Renault są wielkimi wrogami Haasa w Formule 1. Amerykański zespół dysponuje niewielkim budżetem, zatrudnia wąskie grono pracowników, a potrafi stworzyć konkurencyjny samochód. Wszystko za sprawą sojuszu z Ferrari i kupowania gotowych części w fabryce w Maranello.
Szefowie Williamsa i Renault naciskają na Liberty Media, aby takie praktyki były zakazane w F1 począwszy od roku 2021, kiedy to zaczną obowiązywać nowe przepisy. Na krytykę ze strony Brytyjczyków i Francuzów odpowiedział Gunther Steiner.
Czytaj także: Luca di Montezemolo uderzył w Fernando Alonso
- Wybraliśmy ten model współpracy, bo regulamin na to pozwala. Jak widać, sprawdził się on w przypadku nowych ekip. W innym przypadku nie miałyby one szans i perspektyw po dołączeniu do F1. Po co to zmieniać? Przecież każdy może przyjąć nasz model pracy i zostać "zespołem B". Jednak to nie jest tak, że mówię im, co powinni zrobić - powiedział szef Haasa w rozmowie z "Auto Week".
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię
Włoch nie ukrywa, że nie podoba mu się lobbing konkurencji na rzecz zakazu sojuszu w F1. - Chcą nam coś zabrać, aby nas skrzywdzić, a równocześnie ułatwić sobie zadanie - dodał.
Steiner podkreślił, że Ferrari równie blisko współpracuje z Alfą Romeo, a to nikomu nie przeszkadza. - Nikt nie może powiedzieć, że nie ma tam wymiany informacji. Przecież Simone Resta, obecny szef techniczny Alfy Romeo, przeszedł do tego zespołu prosto z Ferrari. Nawet nie odbywał urlopu ogrodniczego. To oznacza, że oba zespoły wiedzą sporo o sobie nawzajem i mogą podzielić się obowiązkami - zauważył szef Haasa.
Czytaj także: Mick Schumacher przetestuje Ferrari
Na sojusze w F1 zdecydowały się tez inne teamy. Mercedes blisko współpracuje z Racing Point, zaś Red Bull Racing zapewnia części do samochodów Toro Rosso. W obecnej stawce jedynie Williams, Renault i McLaren nie mogą liczyć na pomoc większych "braci".