Luca di Montezemolo był prezydentem Ferrari w czasach, gdy Fernando Alonso był kierowcą włoskiej stajni. Hiszpan był sprowadzany do Maranello, by za kierownicą czerwonego samochodu wywalczyć upragniony tytuł mistrzowski. Kierowca z Oviedo trafił jednak na okres dominacji Sebastiana Vettela i każda z jego prób zakończyła się fiaskiem.
Nieporozumienia pomiędzy Alonso a Ferrari ostatecznie doprowadziły do tego, że mistrz świata z sezonów 2005-2006 przedwcześnie zerwał kontrakt i przeniósł się do McLarena.
Czytaj także: Mick Schumacher przetestuje Ferrari
- Był tylko Alonso, nie było Alonso i Ferrari. Kiedy wygrywa, jest szczęśliwy. Kiedy przegrywa, to wina leży po stronie zespołu. Wtedy jest nieszczęśliwy - tymi słowami di Montezemolo opisał Alonso w "Beyond The Grid".
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Piątek przedstawicielem nowego pokolenia? "Nie ma kompleksów ale zna swoje miejsce w szeregu"
Zdaniem Włocha, hiszpańskiemu kierowcy brakowało więzi, jakie z zespołem potrafili stworzyć Niki Lauda czy Michael Schumacher. - Nie był tak blisko zespołu jak oni. Zwłaszcza w trudnych chwilach. Bycie blisko, gdy wszystko dzieje się po twojej myśli, jest łatwe - dodał di Montezemolo.
Były prezydent Ferrari nie ukrywa jednak, że jest pod ogromnym wrażeniem umiejętności Alonso. - Jeśli chodzi o wydajność, jest świetny. To poziom Hamiltona czy Vettela. W wyścigu był w stanie jechać na poziomie, który wcześniej pokazywał Schumacher. Stracił szansę na mistrzostwo w roku 2010 czy 2012, ale nie z powodu własnych błędów. Gdyby wtedy wygrał, właśnie rozmawialibyśmy na inny temat - ocenił di Montezemolo.
Czytaj także: Groźba rozłamu w F1 realna
Słowa Włocha nie spodobały się jednak Alonso, który zareagował na nie za pośrednictwem Twittera. - To powód, by nie śledzić konta F1 od tej pory. Przypomnieliście mi to po raz kolejny! Prezydent nigdy nie powiedział takich słów. Zwłaszcza, gdy zdobywałem 80 proc. punktów całej ekipy. Ścigaliśmy się razem, zostawialiśmy serce na torze. Walczyliśmy do ostatniego wyścigu o mistrzostwo - napisał Alonso.