W środowy poranek Sebastian Vettel wypadł z toru w trzecim zakręcie i mocno zniszczył swoje Ferrari. Zespół poinformował, że wypadek Niemca spowodowany był usterką techniczną. Analiza przyczyny zdarzenia oraz naprawa samochodu zajęły kilka godzin.
Dlatego po przerwie obiadowej długo nie oglądaliśmy Charlesa Leclerca. Monakijczyk pojawił się na torze dopiero na minutę przed końcem popołudniowej sesji. 21-latek wykonał okrążenie instalacyjne, aby upewnić się, że w modelu SF90 wszystko działa jak należy.
Sebastian Vettel nie zna przyczyny wypadku. Czytaj więcej!
Wydarzenia ze środy sprawiły, że stajnia z Maranello zmieniła plany odnośnie kolejnych dni testów. Vettel i Leclerc nie będą się dzielić sesjami testowymi. - Zdecydowaliśmy się na to, aby nasi kierowcy spędzili cały dzień za kierownicą, aby praca w zespole mogła przebiegać w sposób bardziej liniowy. Charles będzie jeździć w czwartek, Sebastian w piątek - ogłosił zespół.
Pogróżki pod adresem Lewisa Hamiltona. Czytaj więcej!
Jeszcze w środę Vettel w rozmowie z dziennikarzami przekonywał, że wypadek nie wpłynął zbyt mocno na program testowy Ferrari. - Pokonaliśmy sporo kilometrów tydzień wcześniej. Jednak zawsze ważne jest, aby zrealizować swój plan. Zakładaliśmy więcej niż 40 okrążeń w środowy poranek. Nie przejechaliśmy większego dystansu, więc sytuacja nie jest idealna - twierdził były mistrz świata.
ZOBACZ WIDEO Kubica o swoim powrocie do F1: Czuje się, jakbym debiutował raz jeszcze