Poranna sesja testowa została zakłócona przez wypadek Sebastiana Vettela. Niemiec wyleciał z toru w trzecim zakręcie, a jego samochód dotarł aż do band zabezpieczających. Zostały one uszkodzone, przez co przerwa w jazdach trwała ponad 40 minut.
Ferrari poinformowało już, że do zdarzenia doszło wskutek awarii modelu SF90. - Zmierzałem do trzeciego zakrętu i nie mogłem nic zrobić. Nie dało się uniknąć tego wypadku. Nagle zdałem sobie sprawę, że nie kontroluję maszyny i jadę prosto w bandy - powiedział w rozmowie z dziennikarzami były mistrz świata.
Mercedes może opuścić F1. Czytaj więcej!
W zespole trwa narada i analiza przyczyn wypadku. Ze względu na rozległe uszkodzenia, po przerwie obiadowej nie zobaczyliśmy na torze Charlesa Leclerca. - Spróbujemy zrozumieć, co się wydarzyło. Byłoby znacznie łatwiej, gdybym tylko wypadł z toru i nie uderzył w bandy. Teraz są w nim ślady po kontakcie ze ścianą, więc musimy ostrożnie i na spokojnie wszystko przeanalizować. Robimy to tutaj na miejscu, jak i w Maranello - dodał Vettel.
Wypadek niemieckiego kierowcy to kolejny problem Ferrari w trakcie drugiej tury testów w Barcelonie. We wtorek włoski zespół musiał poświęcić nieco czasu na poprawę systemu chłodzenia, bo nie działał on najlepiej podczas sesji z udziałem Leclerca.
Lawrence Stroll nie wpada w panikę. Czytaj więcej!
- Samochód jest dobry. Od pierwszego dnia odkrywamy interesujące rzeczy. Pierwszy tydzień był bardzo produktywny. We wtorek udało nam się odrobić część straconego wcześniej czasu, dlatego mimo wszystko jesteśmy zadowoleni - wyjaśnił Vettel.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica do kibiców: W ciężkich chwilach miałem mnóstwo wsparcia. Dziękuje