Niedawno Stowarzyszenie Promotorów wystosowało list otwarty do Liberty Media, w którym wyrażało swoje obawy związane z przyszłością Formuły 1. Pod jego treścią podpisało się 16 z 21 działaczy odpowiedzialnych za organizację rund Grand Prix.
Nowe barwy spodobały się Robertowi Kubicy. Czytaj więcej!
Najgłośniej działania właściciela F1 krytykuje Stuart Pringle, a zdaniem Rosjan jest to nieprzypadkowe. - Przecież on ma swoje własne problemy - powiedział Siergiej Worobiew, szef Grand Prix Rosji.
Worobiew nie należy do Stowarzyszenia Promotorów, więc jego podpis nie znalazł się pod listem otwartym. Co więcej, wkrótce po jego publikacji Rosjanie postanowili wesprzeć Liberty Media i chwalili Amerykanów za zmiany wprowadzone do F1 w ostatnim czasie.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Wisławski: Robert Kubica to dla mnie "nadczłowiek". Kierowca totalny!
- Prawda jest taka, że Pringle chciał wzmocnić swoją pozycję dzięki wsparciu innych promotorów. Jednak takowego nie otrzymał - dodał Worobiew.
Komisja Europejska przyjrzy się zespołom F1. Czytaj więcej!
Według nieoficjalnych informacji, kilku działaczy nawet nie miało pojęcia, że Pringle jako szef Stowarzyszenia Promotorów planuje wystosowanie listu otwartego i rozpoczęcie wojenki z Liberty Media. Ich podpisy pod treścią dokumentu miały wynikać z faktu, że należą oni do stowarzyszenia.
Smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że Pringle i brytyjscy działacze wypowiedzieli w zeszłym roku umowę na organizację Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze Silverstone. Nie podobają im się bowiem warunki, na jakich muszą organizować wyścig. Rozmowy ws. nowego kontraktu utknęły w martwym punkcie, przez co rosną obawy, że po sezonie 2019 Silverstone wypadnie z kalendarza F1.
- Przecież Pringle wygłosił oświadczenie, a chwilę później Azerbejdżan przedłużył kontrakt z F1 do 2023 roku. Wielu promotorów, również europejskich, go nie popiera - stwierdził Rosjanin.