Pod koniec minionego sezonu Ferrari zacieśniło współpracę z firmą Philip Morris, która jest właścicielem Marlboro. Ponieważ promowanie produktów tytoniowych w Formule 1 jest zakazane, gigant zdecydował się na reklamę swojej nowej akcji Mission Winnow. Ma to być platforma, która zwiększa świadomość ludzi ws. technologii bez dymu.
Liberty Media nie sprzeda Formuły 1 z zyskiem. Czytaj więcej!
Jednak nie wszystkim ten zabieg się spodobał. Zdaniem niektórych, logo Mission Winnow jest łudząco podobne do tego, jakie widnieje na paczkach papierosów Marlboro. W ten sposób ekipa z Maranello dość sprytnie miałaby omijać zakaz reklamy tytoniu w F1.
Śledztwo w tej sprawie wszczął już federalny wydział zdrowia w Melbourne. Jeśli urzędnicy uznają, że Ferrari łamie obecne przepisy, to logo Mission Winnow nie będzie mogło widnieć na samochodach stajni z Maranello podczas wyścigu o Grand Prix Australii. Zaplanowano go na 17 marca.
ZOBACZ WIDEO Jakie są marzenia Kubicy? "Zrobienie dobrej roboty i pozostanie w F1 na dłużej"
- Mission Winnow nie ma żadnego związku z Formułą 1. Przecież to oczywiste - powiedział John Cunningham, australijski działacz antynikotynowy.
Red Bull nie popiera limitu wydatków w F1. Czytaj więcej!
W odpowiedzi na zarzuty firma Philip Morris postanowiła wydać oświadczenie, w którym podkreśliła, że akcja Mission Winnow nie ma żadnego związku z papierosami. "Zawsze szanujemy przepisy prawa i do nich dostosowujemy nasze działania. Kampania Mission Winnow nie reklamuje, ani nie promuje żadnych produktów" - można przeczytać w komunikacie.