McLaren niczym Tottenham Hotspur. Bez odpowiednich narzędzi trudno o zwycięstwa

Getty Images / Richard Heathcote / Na zdjęciu: Mauricio Pochettino
Getty Images / Richard Heathcote / Na zdjęciu: Mauricio Pochettino

Sytuacja Tottenhamu Hotspur nie należy do najłatwiejszych, a Mauricio Pochettino porównał ją do F1. Argentyńczyk twierdzi, że nie mając odpowiednich narzędzi, trudno wygrywać. Tak jest w przypadku Tottenhamu, jak i jego ukochanego McLarena.

Ostatnie tygodnie nie są łatwe dla Tottenhamu Hotspur. Problemy z kontuzjami doprowadziły do tego, że zespół zacząć tracić punkty i odjechała mu czołówka Premier League. Poza grą są m. in. Harry Kane oraz Dele Alli, co nie wprawia menedżera Mauricio Pochettino w najlepszy nastrój.

Zniknięcie Saubera to znak czasów w F1. Czytaj więcej! 

Argentyńczyk starał się wzmocnić ekipę "Kogutów" nowymi graczami w minionym okienku transferowym, ale niewiele wyszło z jego planów. Do klubu nie trafił chociażby Michy Batshuayi, który ostatecznie został wypożyczony z Chelsea FC do Crystal Palace. - Kiedy pracujesz w piłce nożnej, to chcesz wygrywać. Łatwo jest krzyczeć "jestem zwycięzcą", ale jeśli nie masz odpowiednich narzędzi, to jest to niemożliwe - powiedział Pochettino.

Problemy kadrowe oraz słabsza gra "Kogutów" doprowadziły do tego, że stracił on kontakt z czołówką tabeli. Do prowadzącego Liverpool FC traci już siedem punktów.

Argentyńczyk na co dzień jest wielkim fanem Formuły 1 i widzi podobieństwa w sytuacji Tottenhamu i jego ukochanego McLarena. - Alonso i Hamilton to najwięksi kierowcy w F1. Jeśli nagle Hamilton trafiłby do McLarena, a Alonso do Mercedesa, to ich losy byłyby zupełnie inne. Brytyjczyk byłby na dole, a Hiszpan na szczycie. Taka jest rzeczywistość w sporcie. Kocham McLarena, ale był słaby w zeszłym roku. Czy to oznacza, że Alonso miał problem, czy może zespół? - ocenił menedżer Tottenhamu.

Robert Kubica zapisał się w historii Saubera. Czytaj więcej! 

Pochettino zdradził przy tym skąd wzięła się jego słabość do ekipy z Woking. - Swego czasu McLaren pożyczył prezesowi Danielowi Levy'emu dwa samochody na tydzień. Jeden z nich dostałem do sprawdzenia. Pojechałem nim z domu na trening. Jazda nim była tak niebezpieczna, że od razu go oddałem. To była dla mnie cenna lekcja - podsumował.

ZOBACZ WIDEO Prezes PKN Orlen uspokaja kibiców. "Nie wycofamy się ze sponsoringu sportu"

Komentarze (1)
DesmondMiles
3.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trochę jakby sobie w kolano strzelał, skoro nie kierowca ma problem tylko zespół, to może nie piłkarze są problemem tylko trener? Dobrze, ze Małysz nic o F1 nie mów bo by zaraz tutaj był artyku Czytaj całość