W tym roku w Formule 1 wprowadzono zasadę, w myśl której każdy kierowca otrzymujący karę przesunięcia o 15 pozycji na polach startowych, ustawiany jest na końcu stawki. Do problemu dochodziło w momencie, gdy za wymianę jednostki napędowej należało ukarać więcej niż jednego zawodnika. Wtedy decydował moment użycia nowych części na torze.
W efekcie dochodziło do kuriozalnych sytuacji w treningach, kiedy to kierowcy opuszczali garaż na długo przed rozpoczęciem sesji i parkowali swój samochód na wyjeździe z alei serwisowej. Dawało im to gwarancję, że będą ukarani jako pierwsi i zyskają pozycję na starcie kosztem tych, którzy modyfikacje w silniku wprowadzą później.
Do opisywanej sytuacji doszło chociażby w Grand Prix Rosji, kiedy to przed piątkowym treningiem na wyjeździe z pit-lane czekały aż cztery samochody.
W kolejnym sezonie takich obrazków nie będziemy oglądać. FIA zmieniła przepisy i postanowiła, że ukarani kierowcy będą ustawiani na końcu stawki w zależności od ich pozycji w kwalifikacjach. Ma ich to zachęcić do tego, by w czasówce wyjeżdżać na tor i brać udział w walce o pole position.
W tym roku dochodziło też bowiem do sytuacji, w których kierowcy w Q2 nie wyjeżdżali z garaży, bo mieli świadomość, że i tak zostaną karnie przesunięci na polach startowych. W ten sposób ekipy oszczędzały m. in. opony.
ZOBACZ WIDEO Przygoński trzyma kciuki za Kubicę. "Najważniejsze, żeby cieszył się jazdą"