Po raz kolejny Karun Chandhok zadbał o to, aby kibice oglądający WilliamsTV mieli powody do śmiechu. Tym razem gośćmi Hindusa byli Robert Kubica i George Russell, a rozmowa w pewnym momencie zeszła na temat kolacji, jaka miała miejsce w czwartek w Brazylii. W Sao Paulo Williams oficjalnie podziękował bowiem za trudy pracy w sezonie 2018.
Świetnie w takich realiach odnajdywał się Kubica. Do sieci trafiło zdjęcie, na którym 33-latek polewa gościom czerwone wino. - Jeden z moich przyjaciół prowadzi restaurację. Mówimy o nim, że jest najlepszy w mieście, jeśli o to chodzi. Żartujemy nawet, że staram się podszkolić w tej materii, aby mógł mi kiedyś zaoferować pracę. Trzeba znaleźć dla siebie przyszłość - powiedział krakowianin.
W tym momencie Chandhok postanowił pociągnąć Kubicę za język i stwierdził, że Włosi ze "Sky Italia" mogą mieć dla niego pracę w przyszłym roku. W ten sposób nawiązał do ostatnich plotek, sugerujących rozmowy Polaka z Ferrari w sprawie pracy w symulatorze.
- Może mają. Mam też dobry kontakt z brytyjskim "Sky" - odpowiedział mu rezerwowy kierowca Williamsa.
ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot w nowej roli. Został wydawcą WP SportoweFakty
Chandhok jednak nie odpuścił i stwierdził, że Kubica w przyszłym roku pojawi się w F1 za kierownicą samochodu. - Tak, zależy w którym - stwierdził Polak, a prezenter WilliamsTV postanowił odpuścić temat.
Dyskusji z uwagą przysłuchiwał się cały czas Russell, którego przyszłość jest już zabezpieczona, bo 20-latek podpisał kontrakt z Williamsem na sezon 2019. -Pamiętam wyścig z 2009 roku, gdy Robert był drugi - zdradził Brytyjczyk, gdy rozmowa zeszła na temat wspomnień związanych z torem Interlagos.
- To był dobry wyścig. Jeden z takich, w których nie wiesz czemu dojechałeś do mety jako drugi. Samochód nie był wtedy konkurencyjny - zauważył Kubica, a Russell dorzucił, że "może to kierowca zrobił różnicę".
- Nie. Musiałem zjechać na pit-stop jeszcze przed startem. Byłym jedynym kierowcą na slickach na okrążeniu wyjazdowym. Zagraliśmy va banque, ale było za mokro. Założyłem opony przejściowe, a w piątym czy szóstym zakręcie doszło do fatalnego wypadku. Samochód bezpieczeństwa długo pozostawał na torze, a w tym czasie każdy zmienił opony - wytłumaczył kierowca z Polski.