Sobota okazała się kluczowa dla losów Grand Prix Węgier. Opady deszczu w trakcie kwalifikacji sprawiły, że to Mercedes zapewnił sobie pierwszy rząd startowy, a na Hungaroringu niezwykle trudno o manewry wyprzedzania. Dlatego też w niedzielę Lewis Hamilton odniósł komfortowe zwycięstwo i powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata.
Za plecami Brytyjczyka do mety dojechali Sebastian Vettel i Kimi Raikkonen, ale taki wynik przyjęto w Maranello z rozczarowaniem.
- To nie wygląda na dobry wyścig w naszym wykonaniu, nawet jeśli jestem na trzecim miejscu. Myślę, że byliśmy bardzo szybcy na tym torze, ale musimy pamiętać o tym, co wydarzyło się w kwalifikacjach i zaraz po starcie do wyścigu. W żadnym momencie rywalizacji nie byliśmy w stanie wykorzystać naszej prędkości - powiedział 38-latek.
Zdaniem Fina, wydarzenia z Hungaroringu pokazują, że przed Ferrari nadal ogrom pracy do wykonania. - Efekt końcowy jest taki, że trudno mówić o szczęśliwym zakończeniu. Jako zespół zdobyliśmy solidną porcję punktów, ale na pewno mamy kilka rzeczy do poprawienia. Jestem przekonany, że mamy taką prędkość, że stać nas na lepsze pozycje. Musimy tylko nieco popracować nad pewnymi kwestiami. Może Grand Prix Węgier nie było katastrofą, ale na pewno mogło być dla nas lepsze - dodał Raikkonen.
Raikkonen udał się na przerwę wakacyjną jako trzeci kierowca w stawce. Fin w dotychczasowych wyścigach zgromadził 146 punktów. Prowadzący w mistrzostwach Hamilton ma na swoim koncie 213 "oczek".
ZOBACZ WIDEO Mamy nagranie z historycznego zjazdu Bargiela. Te ujęcia zapierają dech w piersiach!