Red Bull Racing postanowił dokonać "taktycznej" wymiany jednostki napędowej u Daniela Ricciardo. Zespół miał świadomość, że Australijczyka w tym roku czeka kara za nadmierne wykorzystanie niektórych podzespołów silnika. Dlatego doszło do tego w Grand Prix Niemiec, bo tor Hockenheim sprzyja wyprzedzaniom.
29-latek wystartował z końca stawki i dość szybko przebił się na punktowaną pozycję, ale ostatecznie nie dojechał do mety, gdyż w jego pojeździe doszło do usterki.
- Daniel ciągle poprawiał swoją sytuację i wyprzedzał kolejnych kierowców. Niestety, na 29. okrążeniu coś zawiodło. To jest szczególnie rozczarowujące, biorąc pod uwagę, że poniósł karę za wymianę podzespołów silnika - powiedział Christian Horner, szef Red Bull Racing.
Natomiast Ricciardo nie ma wątpliwości, że na Hockenheim w jego samochodzie uszkodzeniu uległ nowy silnik. - Najpierw usłyszałem coś dziwnego, gdy redukowałem bieg. Kiedy przyspieszyłem po wyjściu z zakrętu, nagle straciłem moc i silnik zaczął wydawać dziwne odgłosy. Od razu włączyłem radio i wiedziałem, że zespół poprosi mnie, bym się natychmiast zatrzymał. Tak też zrobiłem. Nie znam szczegółów, ale zakładam, że to awaria jednostki napędowej. To niezwykle frustrujące, bo przecież z powodu jej wymiany dostałem wcześniej karę - dodał Ricciardo.
Kierowca ekipy z Milton Keynes wyrasta na jednego z większych pechowców obecnego sezonu. Ricciardo po raz czwarty nie ukończył wyścigu. Trzy z jego niepowodzeń były spowodowane właśnie awariami jednostki napędowej.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 84. Rafał Fronia: Polscy dziennikarze pod K2 narażali własne życie. To było niepotrzebne