Wyścigi w Austrii i Wielkiej Brytanii nie ułożyły się po myśli Lewisa Hamiltona. Na Red Bull Ringu kierowca Mercedesa nie dojechał do mety z powodu awarii pompy paliwa, zaś na Silverstone został trafiony przez Kimiego Raikkonena i stracił sporo cennego czasu. Przez to nie miał większych szans na walkę o wygraną z Sebastianem Vettelem.
Na problemach Hamiltona skorzystało Ferrari, które umocniło się na prowadzeniu w klasyfikacji kierowców i konstruktorów. - Stało się tak tylko dlatego, że Mercedes i Hamilton mieli pecha. Ferrari wykorzystało swoją szansę, ale po podwójny tytuł mistrzowski sięgnie tylko w jednej sytuacji. Jeśli Hamilton zacznie popełniać błędy - ocenia Flavio Briatore, były szef Renault.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Szalone sceny na konferencji trenera reprezentacji Francji. Dziennikarze zostali oblani szampanem
Do zakończenia sezonu w F1 pozostało jedenaście wyścigów. Zdaniem Włocha to wystarczająca liczba, by Hamilton odrobił straty do Vettela. - Jest po prostu lepszy od Niemca. Sebastian musi dawać z siebie znacznie więcej, by ujarzmić samochód. Lewis odnalazł swój naturalny rytm za kierownicą modelu W09. To ułatwia mu życie - dodaje Briatore.
Wypowiedzi Briatore nie są zaskoczeniem. Już w kwietniu Włoch sugerował, że Ferrari nie zdobędzie tytułu wśród konstruktorów, bo posiada w swoich szeregach chimerycznego Kimiego Raikkonena. 68-latek sugerował wtedy, że miejsce Fina w stajni z Maranello powinien zająć Charles Leclerc.
- Ferrari musi odstawić Raikkonena na boczny tor i dać szansę Leclercowi. Jeśli podejmie to ryzyko, to może ponownie wziąć w walce o tytuł wśród konstruktorów - mówił wówczas Briatore.