Kimi Raikkonen nie ma dobrych wieści dla fanów. "Zmiany przepisów wiele nie zmieniły"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Kimi Raikkonen
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Kimi Raikkonen

W przyszłym roku w F1 dojdzie do zmian w aerodynamice pojazdów, które mają ułatwić kierowcom wyprzedzanie. W powodzenie tej misji nie wierzy Kimi Raikkonen. Fin jest zdania, że w przeszłości podobne poczynania nie dały efektów.

W tym artykule dowiesz się o:

Kimi Raikkonen zadebiutował w Formule 1 w roku 2001. Od tego momentu w królowej motorsportu doszło do ogromnych zmian regulaminowych. Wiele z nich podejmowano z myślą o stworzeniu ciekawszych widowisk oraz zwiększeniu liczby wyprzedzeń. Szybciej zużywające się opony czy też zakaz tankowania pojazdów w trakcie wyścigu miały uczynić F1 bardziej atrakcyjną.

Obecna generacja samochodów F1 dysponuje niezwykle szerokimi oponami, które gwarantują większy docisk, a to przekłada się na rekordowe czasy okrążeń. Równocześnie skomplikowało to proces wyprzedzania. Dlatego też od przyszłego roku pojazdy mają być wyposażone w mniej skomplikowaną aerodynamikę.

- To nie tylko kwestia kibiców czy widzów, ale również my kierowcy mamy więcej frajdy, gdy na torze jest dużo akcji i ciekawego ścigania. Kiedy nic się nie dzieje, nie mamy ekscytacji za kierownicą samochodu. Nie mają jej też osoby siedzące przed telewizorami - skomentował sytuację Kimi Raikkonen.

Kierowca Ferrari uważa, że królowa motorsportu od lat nie potrafi rozwiązać jednego ze swoich głównych problemów. - To nie jest tak, że jedna decyzja zmienia wszystko. Jestem w F1 od wielu lat i byłem świadkiem wielu reform. Na początku mojej przygody z tym sportem było sporo wyprzedzeń. Czasem ich było więcej, czasem mniej. Zmiany przepisów wiele nie zmieniły. Gdy zaczynałem karierę, to nie było DRS-u i tego typu rzeczy, a jakoś byliśmy w stanie stworzyć show. Kiedy jesteśmy świadkami procesji samochodów i każdy z nich jedzie na 80 proc. możliwości, to nie jest ekscytujące. Tak jest w Monako, tak jest na Paul Ricard. Nie jest to dobra informacja, ale co możemy zrobić? - dodał były mistrz świata.

Fin pokłada nadzieję w firmie Pirelli, która jako dostawca opon dla F1 może zapewnić kierowcom mniej trwałe ogumienie. - Nie wiem, czy mogą o tym sobie zadecydować tak po prostu. Widzimy to od lat, że nie jest to łatwa sytuacja. Nawet zespoły nie wiedzą, co będą w stanie osiągnąć w kwestii strategii. Na pewno, jeśli masz więcej pit-stopów, to można stworzyć więcej wariantów taktycznych. To może uczynić wyścig bardziej ekscytującym, ale nie zawsze tak będzie - podsumował.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Gmoch wskazał element, który zadecydował o słabym wyniku. "Nawałka nas zaczarował"

Komentarze (0)