W tym roku oczy wielu fanów będą zwrócone na Charlesa Leclerca. Młody Monakijczyk w zeszłym sezonie w cuglach wygrał tytuł mistrzowski w Formule 2. 20-latek od dawna wspierany jest przez Ferrari i jest członkiem akademii talentów tej ekipy. To Włosi przyczynili się do tego, że podpisał kontrakt z Alfa Romeo Sauber.
Niektórzy wybiegają już w przyszłość i widzą Leclerca w Ferrari w roku 2019. Do transferu młodego kierowcy miałoby dojść po zakończeniu kariery przez Kimiego Raikkonena. Fin ma już 38 lat i od pewnego czasu eksperci wysyłają go na sportową emeryturę.
- Szczerze powiedziawszy, nie myślę o zastąpieniu Raikkonena. Starty w Ferrari są moim wielkim marzeniem, ale nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić na ten moment. Wolę skupić się na nadchodzącym roku, który będzie dla mnie bardzo ważny. To mój pierwszy sezon w F1. Muszę udowodnić swoją wartość - powiedział Leclerc w rozmowie z "Radio Monte Carlo".
Kierowca nie ukrywa jednak, że żyje w bardzo bliskich relacjach ze stajnią z Maranello. - Mam bliskie kontakty z Ferrari. W końcu jestem jednym z ich kierowców. Obserwują mój rozwój, ale nie myślę o sezonie 2019 - dodał.
Tymczasem według szwajcarskiego "Blicka", Leclerc ma być w tym roku rezerwowym kierowcą włoskiej ekipy. Gdyby Sebastian Vettel albo wspomniany wcześniej Raikkonen zmagali się z jakimś urazem, to swoją szansę otrzyma właśnie debiutant z Monako. - Nie mam pojęcia, czy dostanę miejsce w Ferrari w jakiejś alarmowej sytuacji. Gdyby mnie o to poprosili, to spełniłoby się moje marzenie. Póki co, myślę jednak tylko o jeździe w barwach Alfa Romeo Sauber - zakończył.
ZOBACZ WIDEO RB Lipsk zakończył passę Bayernu. Wejście "Lewego" nie pomogło [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]