Pierwszego dnia drugiej tury testów w Barcelonie, Stoffel Vandoorne przejechał tylko 38 okrążeń. Dzień później, Fernando Alonso po problemach z wyciekiem oleju i wymiany silnika, zaliczył 57 "kółek". Jednak Hiszpan czuje się bardzo pewnie i uważa, że nie musiałby nawet brać udziału w ostatnim dniu testów.
- Nasz plan na środę zakładał więcej okrążeń. Pomimo tego znaleźliśmy kilka rzeczy do poprawy. To są testy i mam nadzieję, że problemy nie wystąpią po dziesięciu okrążeniach w Australii - powiedział Alonso.
Hiszpan zdradził, że McLaren wykonał większość swojej roboty wcześniej. - Etapy programu sprawdziliśmy rano. Później mieliśmy w planach długie przejazdy. Wykonamy je zapewne ostatniego dnia, ale odpowiedzi na kluczowe pytania już mamy - dodał.
Dlatego dwukrotny mistrz świata uważa, że nie musiałby pojawić się w piątek na torze. - Nie potrzebujemy ostatniego dnia testów. Pojawię się jednak w bolidzie, aby jeszcze lepiej go poznać - oznajmił Alonso.
36-latek bagatelizuje także kłopoty, które dopadły tegoroczny model MCL33. - Nie ma żadnych kluczowych problemów. Usterki, które się na przytrafiły są pod kontrolą. Każdego dnia odkrywamy coś nowego, ale przejdziemy przez to. W Australii będziemy pewni siebie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Mikołaj Sokół: Robert daje z siebie maksimum. Pracy na pewno mu nie zabraknie