Tegoroczny sezon Formuły 1 będzie pierwszym, w którym kierowcy po zakończeniu okresu neutralizacji będą prowadzeni za samochodem bezpieczeństwa na pola startowe, skąd nastąpi wznowienie zawodów.
Podczas testów w Hiszpanii FIA po raz pierwszy sprawdziła ten system wspólnie z kierowcami, aby zyskać pierwsze opinie na temat całej procedury. Niestety, potwierdziły się przypuszczenia zawodników, którzy mieli wątpliwości co do wznawiania wyścigu z pól startowych na oponach o różnym stopniu zużycia i przyczepności. Był to główny argument przeciwko wprowadzeniu restartów "statycznych".
Po środowych testach na torze Catalunya swoje obawy wyraził m.in. Romain Grosjean, który sprawdzał procedurę z piątką innych kierowców. - Dla mnie to może być masakra na starcie - powiedział. - Na prostej startowej możesz po prostu "stracić" samochód. Szczerze, w ogóle mnie to nie bawiło, a zmiana biegów była fatalna. Zazwyczaj w pierwszym zakręcie jestem na ósmym biegu, a teraz nie przekroczyłem czwartego. Mam więc pewne obawy co do bezpieczeństwa - dodał.
Zdaniem kierowcy Haas F1 Team zawodnik ze świeżymi oponami w swoim bolidzie może mięć przewagę nad rywalem z bardziej zużytą mieszanką nawet 30 sekund na pierwszym okrążeniu.
- Ja dojechałem jako pierwszy na swoje pole startowe i czekałem tam najdłużej. Przy zużytych oponach praktycznie nie można było jechać. Po starcie czułem się jakbym ruszał na mokrym torze, a mieliśmy przecież sliki. Za każdym razem, gdy wrzucałem bieg koła buksowały, a gdy redukowałem tylne się blokowały - opisywał Grosjean.
Francuski kierowca ujawnił, iż był przekonany, że FIA eksperymentuje z całą procedurą i nie wiedział, że będzie ona obowiązywać już w nowym sezonie. Szef Stowarzyszenia Kierowców GP zapowiedział, że będzie interweniował w tej sprawie w federacji, gdyż jego zdaniem system wznawiania wyścigów z pól startowych jest "niebezpieczny".
Szef zespołu Haas, dla którego ściga się Grosejan, Gunther Steiner stwierdził, że rozumie, iż FIA chce przez to uatrakcyjnić całe widowisko, ale obawia się konsekwencji płynach z nowej procedury startowej.
- Wykonujemy testy w Barcelonie właśnie po to, aby zebrać cenne dane, czasy i filmy. Teraz ktoś będzie musiał to przeanalizować i podjąć decyzję czy rzeczywiście jest to bezpieczne i nie naraża kierowców - powiedział Steiner.
ZOBACZ WIDEO: Mikołaj Sokół: Robert daje z siebie maksimum. Pracy na pewno mu nie zabraknie