Williams może popełnić błąd. "Duet Stroll-Sirotkin wygląda słabo"

Materiały prasowe / Williams Martini Racing / Na zdjęciu: bolid Williamsa w garażu
Materiały prasowe / Williams Martini Racing / Na zdjęciu: bolid Williamsa w garażu

Wiele wskazuje na to, że Williams dokonał już wyboru drugiego kierowcy na sezon 2018 i będzie nim Siergiej Sirotkin. To spore zaskoczenie, bo wielokrotnie podkreślano, że celem Brytyjczyków będzie znalezienie doświadczonego zawodnika.

Saga związana z wyborem drugiego kierowcy w Williamsie ciągnęła się tygodniami. Najpierw Felipe Massa wielokrotnie powtarzał, że chce przez kolejny rok startować w Formule 1 i liczy na przedłużenie umowy z ekipą z Grove. Jednak Brytyjczycy od początku wysyłali sygnały, że nie są zainteresowani dalszą współpracą. Sondowano nawet możliwość pozyskania Fernando Alonso z McLarena.

Rozmowy z Alonso miały sens, bo to jeden z bardziej doświadczony kierowców w stawce, który pomógłby rozwinąć samochód Williamsa. Tyle, że Brytyjczycy szybko zrozumieli, że nie będą w stanie sprostać jego wymaganiom finansowym. W ten sposób pojawiły się kandydatury Paul di Resty, Pascala Wehrleina, Daniiła Kwiata czy wreszcie Roberta Kubicy.

W ostatnich tygodniach to Polak był faworytem tego wyścigu. Sirotkin dołączył do niego w ostatnim momencie. Dzięki wsparciu finansowemu firmy SMP pojawił się na posezonowych testach w Abu Zabi. I to właśnie pieniądze w głównej mierze przesądziły o tym, że Williams najprawdopodobniej postawi na Rosjanina kosztem Polaka.

- To niezbędny sposób na zrównoważenie budżetu. To prawda, że w takich sytuacjach odchodzimy od sportu, ale pieniądze wniesione w ten sposób rekompensują straty związane z mniejszym nagrodami za pozycję w klasyfikacji konstruktorów. Nie można zapominać o tym, że Williams jest spółką akcyjną. To nie tylko Frank i Claire Williamsowie, ale też inni akcjonariusze. Zespół musi publikować swoje wyniki finansowe, a czerwone cyferki i spadki notowań nie są w nich mile widziane - analizuje Raymond Blancafort, dziennikarz hiszpańskiego "Mundo Deportivo".

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica może liczyć na wsparcie polskich kibiców. Wyjątkowa flaga debiutuje w Abu Zabi

Williams podobnego wyboru dokonał już przed rokiem, kiedy postawił na Lance'a Strolla. Wtedy jego ojciec wpłacił pokaźną sumę do budżetu ekipy. Według niektórych spekulacji, stał się nawet jednym z udziałowców brytyjskiego teamu. Z postawieniem na Sirotkina jest podobnie. Nawet jeśli Martini, tytularny sponsor zespołu, wymagał w składzie co najmniej jednego kierowcę powyżej 25. roku życia, to nie wpłaca on do budżetu Williamsa tak zawrotnych sum, by twardo trzymać się tego żądania.

Dla Kubicy Williams był szansą na powrót do F1 po siedmioletniej przerwie. Sporo spekulowało się o jego formie fizycznej, braku pełnej sprawności w prawej ręce. Polak kolejnymi testami udowodnił jednak, że nie przeszkadza mu to w jeździe samochodem F1. - Nie było jasne, czy będzie tak szybki jak Massa, ale jego powrót gwarantował szum w mediach. To ważne dla sponsorów. Dzięki temu Kubica był też w stanie zyskać wsparcie sponsorów na poziomie ok. 7-8 mln euro - dodaje Blancafort.

Nie jest też tajemnicą, że za obecnością Rosjanina w stawce F1 przemawiają względy polityczne. W kalendarzu mistrzostw znajduje się wyścig w Soczi i prezydent Władimir Putin nie wyobrażał sobie sytuacji, w której reprezentanta jego kraju zabraknie na starcie do Grand Prix Rosji. - Wybór Williamsa może mieć pobudki polityczne. Zatrzymanie Grand Prix Rosji w kalendarzu jest ważne dla Formuły 1. Z kolei posiadanie swojego reprezentanta w F1 jest istotne dla Rosji, szczególnie teraz, gdy jako kraj nie mogą wziąć udziału w Igrzyskach Olimpijskich - ocenia hiszpański ekspert.

Inna kwestia to tempo Sirotkina i Kubicy podczas testów na Yas Marina. Polak okazał się najszybszym kierowcą Williamsa w Abu Zabi, ale swoje najlepsze okrążenie pokonał na oponach z bardziej miękkiej mieszanki niż Rosjanin. Z kolei 22-latek był w stanie utrzymywać dobre tempo wyścigowe i kwalifikacyjne, ale nie wiemy ile miał wtedy paliwa w swoim samochodzie.

- O tym wie tylko Williams. Wydaje się, że oficjalne czasy grają na korzyść Roberta, ale on miał okazję pokonać okrążenie na oponach z najbardziej miękkiej mieszanki. Pozostałe szczegóły są nieznane, ilość benzyny, ustawienia pojazdu. Williams z pewnością zastosował odpowiednie poprawki, aby dokładnie porównać tempo obu kierowców - zapewnia Blancafort.

Hiszpan jest zdania, że jeśli Williams ostatecznie postawi na Sirotkina, to może popełnić błąd. - Duet Stroll-Sirotkin wydaje się być słaby. Przypomina mi to, co mówił mi przed dziesięcioma laty Flavio Briatore. Włoch twierdził, że utrata świetnego kierowcy to dramat dla każdej ekipy, ale jeszcze gorzej jest stracić wielkiego inżyniera - mówi dziennikarz "Mundo Deportivo".

Hiszpan jako przykład podaje sytuację McLarena z tego roku. Zespół z Woking nie był konkurencyjny ze względu na awaryjne silniki Hondy i musiał dokonać zmiany dostawców jednostek napędowych, nie patrząc na koszty. W innym przypadku groziłaby mu ucieczka najlepszych pracowników do innych ekip. W Williamsie niezwykle cenną osobą jest Paddy Lowe. Zdobywał on tytuły mistrzowskie z McLarenem i Mercedesem. Był też członkiem Williamsa w latach 1992-1993, choć nie pełnił wtedy funkcji kierowniczych.

- Dziś nie mamy tylu testów w F1, więc rola kierowcy, jeśli chodzi o udoskonalanie samochodu się zmniejszyła. Potrzeba za to więcej pieniędzy na inżynierów. To oni sprawiają, że pojazd staje się o sekundę szybszy. Oczywiście, jest różnica między kierowcami wybitnymi a dobrymi, ale na wielu torach można ją zniwelować osiągnięciami pojazdu. To może być jeden z powodów, dla którego Frank i Claire Williamsowie chcą zaufać Sirotkinowi - stwierdza Blancafort.

Dla Blancaforta wzorem do naśladowania jest ekipa Force India. Hindusi dysponują znacznie mniejszym budżetem od Williamsa, ale korzystają z tych samych silników Mercedesa. W tym roku nie mieli najmniejszych problemów z pokonaniem Brytyjczyków w klasyfikacji konstruktorów, zajmując pewne czwarte miejsce.

- Pieniądze to nie wszystko. Force India ma mniejszy budżet, a osiągnęło lepsze wyniki. Teraz mają też lepszych kierowców. Najważniejsza u nich jest jednak stabilna praca od lat. Teraz zbierają tego owoce. Jednak pieniądze Sirotkina na pewno będą mile widziane w Williamsie. Tym bardziej, jeśli przypomnę sobie inne słowa Briatore, który mówił "inżynierowie proszą cię o 10 mln euro na zaprojektowanie magicznego rozwiązania, a kiedy je mają, to proszą o kolejne 10 mln, aby je wyprodukować - kończy swoją analizę Hiszpan.

Komentarze (11)
avatar
Prezes PIC
15.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Decyzja w styczniu! 
misko
15.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
media krajowe od wielu miesiecy nakrecaja opinie publiczna i wiernych kibicow F1, "Kubica juz ma kontrakt, Kubica za kierownica ... itd", Natomiast prawda i rzeczywistosc sa dla niego bezlitosn Czytaj całość
avatar
Rafal Trochimiuk
15.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
Giluś
15.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie wiem ale czarno widze ten duet w sumie nie doświadczeni kierowcy będą ciągnąć się z tyłu stawki razem z Toro Rosso i Sauberem szkoda.
Moje typy na 2018r.
1. Mercedes
2. Ferrari
3. RedBu
Czytaj całość
Stefan Kostanek
15.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Może w innym teamie by się załapał?