Verstappen był pewny reakcji Hamiltona. "Miał więcej do stracenia"

PAP/EPA / Max Verstappen w barwach Red Bulla
PAP/EPA / Max Verstappen w barwach Red Bulla

Zwycięzca Grand Prix Malezji, Max Verstappen przyznał, że podjął "dodatkowe ryzyko" atakując prowadzącego po starcie Lewisa Hamiltona. Holender był przekonany, iż ten odpuści mu w bezpośredniej walce.

Max Verstappen i Lewis Hamilton starli się w kluczowym pojedynku dla losów całego wyścigu, na początku czwartego okrążenia. Jadący z tyłu kierowca Red Bulla wszedł Brytyjczykowi "pod łokieć" od wewnętrznej, opóźniając hamowanie.

Po zawodach Verstappen przyznał, że spodziewał się podobnej reakcji po kierowcy Mercedesa, który jego zdaniem nie chciał ryzykować sporej przewagi w mistrzostwach nad Sebastianem Vettelem.

- Wyjechałem nieźle z ostatniego zakrętu i wybrałem ścieżkę po wewnętrznej w następnym - tłumaczył. - Wiedziałem, że Lewis ma tam więcej do stracenia niż ja, bo walczy o tytuł. Podjąłem dodatkowe ryzyko, ponieważ była to moja jedyna szansa - dodał.

Prowadzenie 20-letniego kierowcy Red Bulla nie było zagrożone ani przez chwilę przez kolejne 52 okrążenia. Na mecie Verstappen osiągnął blisko 13-sekundową przewagę nad Hamiltonem.

ZOBACZ WIDEO "Biegacze" - opowieść o przekraczaniu barier

- Po wyprzedzeniu Lewisa mogłem skupić się już tylko na wyrównaniu tempa i oponach. Niezła sprawa, bo znalazłem się w takim położeniu pierwszy raz w karierze - powiedział Holender, który w dalszej fazie zawodów mógł stracić drugą wygraną w F1 podczas dublowania Kevina Magnussena i Jolyona Palmera, zamieszanych we wspólną walkę.

- Cały czas byłem skupiony, ponieważ przez dublowanych kierowców mogłem stracić sporo czasu. Na jednym z okrążeń prawie wyleciałem z wyścigu w pierwszym zakręcie, ale udało mi się nad wszystkim zapanować - zakończył z ulgą Verstappen.

Komentarze (0)