Nie chcą Formuły 1 nawet za darmo. Malezja ma dość Grand Prix

Dyrektor generalny toru Sepang, Razlan Razali podkreślił, że brak emocji na torze w Formule 1 obecnej generacji jest jednym z głównych czynników, dla których wyścig o GP Malezji nie będzie wznowiony po 2017 roku.

W tym artykule dowiesz się o:

Tor Sepang International Circuit w najbliższy weekend będzie organizatorem ostatniej w historii GP Malezji. Wyścig przynajmniej na jakiś czas zniknie z kalendarza, po tym jak organizatorzy zdecydowali, iż "nie warto w niego inwestować".

Szef obiektu Razlan Razali potwierdził, że Malezja znika z Formuły 1 głównie przez spadającą frekwencję na trybunach oraz rosnące środki związane z promocją wyścigu. Razali ma jednak również poważne pretensje do jakości produktu jaki otrzymuje jego kraj.

- Nawet gdyby zaoferowano nam świetną umowę - na przykład organizację GP za darmo - to jaki ma ona sens przy tej jakości wyścigów? - powiedział w rozmowie z agencją Reuters Razali.

- Jeśli sam nie potrafię wytrzymać przed telewizorem od pierwszego do jakiegokolwiek okrążenia, w ciągu dwóch godzin, to trudno sprzedać komuś taki produkt. W tej chwili nie warto inwestować w F1 - dodał.

ZOBACZ WIDEO Mariusz Fyrstenberg: Mogłem tylko o tym pomarzyć

Wyścigowi w Malezji poważnie zaszkodziła nowa era turbodoładowanych silników V6, która w znaczącym stopniu przyczyniła się do spadku frekwencji. Ubiegłoroczne Grand Prix śledziło na żywo blisko 47 tysięcy fanów, podczas gdy w 2013 na trybunach zasiadło ponad 80 tysięcy fanów.

Społeczność w Malezji jest jednak znacznie bardziej zżyta z wyścigami najwyższej klasy motocyklowych mistrzostw świata MotoGP. Na październikową rundę na torze Sepang w której walkę o zwycięstwo stoczą m.in. Marc Marqueza czy Jorge Lorenzo, sprzedano dawno komplet biletów.

Odpowiadający za promocję wyścigu F1 Razali ma również pretensje do nowych właścicieli Formuły 1 grupy Liberty Media, która jego zdaniem nie wpłynęła znacząco na poprawę jakości cyklu, w porównaniu do ostatnich lat ery Berniego Ecclestone'a.

- Czy rzeczywiście zaszły widoczne zmiany, który sprawiły, że wyścigi są bardziej ekscytujące niż w czasach Berniego? Jeśli chodzi o sport, ściganie, co takiego zrobili? - złościł się Razali. - Powrót do negocjacji z Liberty na temat wznowienia GP Malezji, to najłatwiejsze element w tym wszystkim. Cięższym wyzwaniem jest poprawa całego widowiska - dodał.

Źródło artykułu: