Odejście Carlosa Sainza z Scuderia Toro Rosso do Renault nie zostało wciąż oficjalnie potwierdzone przez żadną ze stron, ale pewność co do podpisanej umowy mają branżowe serwisy związane z Formułą 1. Red Bull został więc z koniecznością wypełnienia luki po Hiszpanie.
Naturalnym kandydatem na to miejsce wydaje się Pierre Gasly, ubiegłoroczny mistrz GP2, który trafił do "poczekalni" po tym jak umowy z Toro Rosso na sezon 2017 przedłużyli Sainz i Daniił Kwiat. Kilka dni temu w wywiadzie dla Motorsport, Gasly jasno zasugerował, że otrzyma szansę debiutu podczas GP Malezji, które zdaniem mediów będzie pierwszym wyścigiem Sainza w barwach Renault.
- Wiem, że jest coś na rzeczy. W najbliższych dniach zobaczymy co się wydarzy - powiedział. - Na razie mamy GP Singapuru w kalendarzu, ale GP Malezji jest tuż po nim - powiedział Gasly, zapytany o szansę debiutu w wyścigu Formuły 1.
Sprawy mogą się jednak skomplikować. Francuz kilkadziesiąt godzin później za pośrednictwem Twittera bronił się przed cytatami, które przypisywano mu w kolejnych artykułach. - Powiedziałem tylko, iż mam nadzieję stać się wkrótce kierowcą Toro Rosso. Nigdy nie wspomniałem, że wydarzy się to w Malezji. Przekręcono moje słowa - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO Kuba Przygoński: Pokazaliśmy dobre tempo
To nie pierwszy przypadek, gdy Gasly dość pochopnie udziela wywiadu, po którym jego słowa muszą być sprostowane. Pod koniec ubiegłego roku Francuz zasugerował, że w 2017 roku zastąpi Kwiata w ekipie Toro Rosso, co dementował później Helmut Marko z Red Bulla.
Warto nadmienić, iż w najbliższych rundach w Toro Rosso szansę występu w trakcie piątkowych treningów otrzymał kierowca F2, Sean Gelael. Indonezyjczyk pojawi się w obsadzie składu satelickiej stajni Red Bulla w Singapurze, Malezji, USA i Meksyku.