Sebastian Vettel: Nic nie wskazywało na wybuch opony

PAP/EPA / VALDRIN XHEMAJ
PAP/EPA / VALDRIN XHEMAJ

Zespół Ferrari zaryzykował ze strategią i Sebastian Vettel na pierwszy przejazd w GP Austrii używał supermiękkich opon. Niestety, nie wytrzymały i w pewnym momencie pękła tylna prawa.

W tym artykule dowiesz się o:

Po wyścigu Sebastian Vettel przyznał, że nic nie wskazywało na to, żeby opona miała pęknąć. Mieszanka "fioletowa" wytrzymała 27 okrążeń. Incydent zdarzył się na prostej start-meta i na tor musiał wyjechać samochód bezpieczeństwa.

- Nie czułem niczego, co dałoby wskazówki, że coś się dzieje z oponą. To stało się nagle. Rozmawiałem już z inżynierami i nic nie wskazywało na wybuch. Tempo było takie samo jak okrążenie wcześniej, czasy również wydawały się w porządku. Są zatem znaki zapytania, co było przyczyną awarii - powiedział kierowca Scuderia Ferrari.

Kibice zastanawiali się, dlaczego włoski zespół zdecydował się taki długi wyjazd bez zmiany opon. Niewykluczone, że planem był przejazd wyścigu o GP Austrii na jednym pit stopie.

- Chcieliśmy jak najdłużej pozostać na torze na tym zestawie opon. Nie sądzę, aby to była agresywna strategia. Niektórzy kierowcy pokonali większy dystans od nas na tym zestawie opon. Jeszcze sporo wyścigów przed nami, ale takie przygody jak ta, nie są nam pomocne - zakończył Vettel.

W klasyfikacji generalnej niemiecki kierowca jest trzeci. Ma 96 punktów, tyle samo co Kimi Raikkonen.

ZOBACZ WIDEO Sklep z pamiątkami w Rio jest. Czy zdążą z metrem? (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)