Pogłoski o możliwości rozstania Renault z Formułą 1 krążą w środowisku co najmniej od kilku miesięcy. Francuska firma jest podobno mocno niezadowolona z faktu, iż przejście na turbodoładowane jednostki V6 osłabiło jej pozycję w stawce. [ad=rectangle]
Mistrzowie świata wspólnie z Red Bullem w latach 2010-2013, w poprzednim sezonie finiszowali na drugiej pozycji. Ten sezon rozpoczął się jednak fatalnie. Po siedmiu rundach wspierane przez Renault ekipy RBR i Toro Rosso są daleko od podium.
Po zawodach w Kanadzie szef Red Bulla, Christian Horner przyznał, że brak zmian w bieżącym regulaminie w zakresie ograniczeń w rozwoju silników można oznaczać "pożegnanie z Renault".
Przed sezonem FIA zezwoliła zespołom na dokonywanie zmian w silnikach w trakcie kampanii. Nie było więc tzw. zamrażania rozwoju jednostek. W sezonie 2016 wraca jednak stary przepis, który zwiąże ręce inżynierów.
Zapytany czy rywale Renault, w tym dominujący obecnie Mercedes, zgodzą się na kolejną zmianę zasad, Horner odpowiedział. – Oni nie muszą tego zrobić oczywiście, ale to jeden z głównych warunków, jakie postawiło Renault, jeśli ma wciąż angażować się w Formułę 1.
- Jeśli Formuła 1 może pozwolić sobie na utratę jednego z producentów jednostek napędowych, to możemy trzymać się 28 lutego - dodał Horner odnosząc się do terminu zamrożenia rozwoju silników w 2016.
Renault postawiło ultimatum na pozostanie w Formule 1
Francuski gigant motoryzacyjny jest gotowy odejść z Formuły 1 jeśli obecne przepisy regulaminu technicznego w zakresie rozwoju jednostki napędowej nie ulegną zmianie.