Ayrton Senna - król deszczu cz. VII

Przed sezonem 1987 w "stajni" Lotusa nastąpiła bardzo poważna zmiana. Silniki do bolidów przestała dostarczać francuska firma Renault, a jej miejsce zajęła japońska Honda.

W tym artykule dowiesz się o:

Ayrton Senna był wielkim zwolennikiem podpisania umowy z konstruktorem z Tokio. - Jak tylko kontrakt został parafowany, zdałem sobie sprawę, że Honda jest daleko przed wszystkimi, a nie tylko przed Renault - mówił. - Ta umowa była kluczem do osiągnięcia sukcesu. Inżynierowie Lotusa znani byli z nowatorskiego podejścia do wyścigów, a silnik nie był jedyną innowacją, jaką zastosowano w bolidzie na sezon 1987. Pojazd o nazwie Lotus Honda 99T jako pierwszy w stawce Formuły 1 posiadał bowiem aktywne zawieszenie, sterowane przez komputer.

Choć "Beco" zasiadł za kierownicą bolidu Lotusa w kampanii 1987, to przed startem zmagań wcale nie było oczywiste, że tak się stanie. Brazylijczyk wprawdzie cieszył się z tego jak układała się jego współpraca z Peterem Warrem, ale w kuluarach krążyły plotki, że na chłopaka z Sao Paulo swoje sieci zarzuci szef McLarena, Ron Dennis, który poszukiwał partnera dla Alaina Prosta. Do przenosin jednak nie doszło, gdyż Ayrton chciał grać pierwsze skrzypce, a rola pomocnika aktualnego mistrza świata i odstający osiągami od Hondy silnik TAG na pewno by mu w tym nie pomogły.

Tymczasem w Lotusie wszystko zorganizowano pod dyktando Brazylijczyka. Jego nowym partnerem został Satoru Nakajima - doświadczony Japończyk, który nie miał większych szans w rywalizacji z najlepszymi. Podczas przedsezonowych testów w Donington jeździec z Kraju Kwitnącej Wiśni zaimponował jednak Ayrtonowi. - Coś jest nie w porządku. Samochodem trzęsie tak, jakby zaraz miał się rozpaść na kawałki - mówił Senna do mechaników po treningowych "kółkach". Chwilę później Nakajima wsiadł za kierownicę, odjechał dwa okrążenia i rzekł: - Nie ma problemu. Te silniki zawsze się tak zachowują.

Kampania 1987 była dla Ayrtona Senny czwartą spędzoną w Formule 1. "Beco" bardzo poważnie myślał już wtedy o celu, który założył sobie przed wielu laty - mistrzostwie świata. W bolidzie Lotusa mógł zwyciężać w pojedynczych zawodach, ale w najbardziej prestiżowej serii wyścigowej ważna jest również regularność, której wciąż mu brakowało. Przed startem zmagań na torze Jacarepagua w Rio de Janeiro apetyty były wielkie, lecz z trzech pierwszych gonitw Senna ukończył zaledwie jedną i wydawało się, że powtórzy się sytuacja z poprzedniego roku, kiedy nie tylko nie wywalczył tytułu, ale i nie załapał się nawet na podium.

Niemal od początku kariery znak rozpoznawczy Ayrtona Senny stanowił agresywny styl jazdy, który bardzo podobał się kibicom, ale kolegom z toru już niekoniecznie. Podczas Grand Prix Belgii '87 na Spa-Francorchamps "Beco" po fantastycznym starcie przewodził stawce, lecz Nigel Mansell  z Williamsa nie odpuszczał i w pewnym momencie znalazł się przed Brazylijczykiem. W ogniu walki jeździec z Kraju Kawy nie zachował zimnej krwi i trącił tylne koło bolidu Brytyjczyka. W wyniku kolizji Senna od razu został zmuszony wycofać się z rywalizacji, a Mansell musiał uczynić to niedługo później. W parku maszyn nie zdołał powstrzymać nerwów i zaczął szarpać Ayrtona. Tylko szybka interwencja mechaników Lotusa zapobiegła bójce. - Nigdy nie byłem bardziej wkurzony - przywołuje tamte chwile Brytyjczyk. - To co zrobił, było niepotrzebne i bardzo niebezpieczne. Uczynił to po raz czwarty w ciągu ostatnich trzech lat. Kiedy wysiadłem z samochodu, miałem w głowie tylko jedną myśl: dorwać Sennę. Dopadłem go w boksie Lotusa i muszę powiedzieć, że miał wielkie szczęście, iż nas rozdzielono. Inaczej byłby niezły bałagan na podłodze. "Beco" nieco inaczej widział całe zajście: - Kiedy ktoś trzyma cię za gardło, raczej nie przychodzi z przeprosinami. Nie mogłem uwierzyć w to, co próbował zrobić. Wyprzedzać po zewnętrznej w takim miejscu? Próbowałem usunąć się z drogi, hamowałem. To jedyne, co się dało zrobić w tej sytuacji.

W sezonie 1986 tytuł króla kwalifikacji bezsprzecznie należał do Ayrtona Senny, lecz rok później to Brazylijczyk musiał gonić rywali. W siedmiu z dziewięciu pierwszych gonitw z pole-position startował Nigel Mansell. 31 maja w Monte Carlo było tak samo, a rozbudzona wydarzeniami w Belgii publiczność liczyła, że i tym razem obaj kierowcy nie będą odpuszczać. Brytyjczyk w swoim Williamsie wypracował jedenastosekundową przewagę nad jeźdźcem z Kraju Kawy, ale awaria turbiny pozbawiła go zwycięstwa, które ostatecznie odniósł Senna. - Wygrana tutaj to fantastyczna sprawa - mówił na gorąco "Beco". - To najbardziej prestiżowy wyścig i dlatego jestem taki szczęśliwy. Miałem problemy z oponami i z utrzymaniem dobrego tempa. Mansell gnał ostro do przodu i nie wiem, czy byłby w stanie jechać w tym stylu do samego końca.

Triumf w Grand Prix Monaco nie był jedynym zwycięstwem Ayrtona Senny w sezonie 1987. Brazylijczyk okazał się najlepszy jeszcze trzy tygodnie później w Detroit, a w całej kampanii aż ośmiokrotnie stawał na podium. To było jednak wciąż za mało na tytuł mistrza świata, po który sięgnął jego rodak - Nelson Piquet. Drugie miejsce w klasyfikacji czempionatu zajął Nigel Mansell, a "Beco" musiał zadowolić się trzecią lokatą. W grze o najwyższy laur liczył się od początku do niemal samego końca, lecz już pod koniec lipca wiedział, iż w celu realizacji marzeń będzie musiał po raz kolejny zmienić otocznie. Bolid Lotusa liczył się w czołówce, ale wciąż mu czegoś brakowało do perfekcji. Kilka dni po Grand Prix Niemiec w Hockenheim prawnicy Senny wystosowali list do Petera Warra, w którym poinformowali szefa "stajni", że powinien przygotować się do poszukiwań nowego kierowcy na przyszłoroczne zmagania. Brazylijczyk był już bowiem po słowie z Ronem Dennisem z McLarena. - Żadne dokumenty nie zostały jeszcze podpisane, ale już negocjowaliśmy i wierzę we wszystkie zapewnienia Rona - mówił.
[ad=rectangle]
Mistrzem świata F1 w sezonie 1987 został Nelson Piquet, ale świecąca coraz większym blaskiem gwiazda Ayrtona Senny pozbawiła go miana ulubieńca narodu brazylijskiego. "Beco" zgarniając 17,5 procent głosów został wybrany najpopularniejszym sportowcem w Kraju Kawy, a jego oponent uplasował się w plebiscycie na dopiero piątej pozycji. Odejście Ayrtona z Lotusa wydawało się już tylko kwestią czasu, a Peter Warr nie zamierzał czekać na ostateczną decyzję swojego asa i z miejsca zaczął poszukiwać jego następcy. Wybór padł na... Nelsona Piqueta. Żeby było śmieszniej, Senna o całej operacji nie miał zielonego pojęcia i dowiedział się o niej z oficjalnego komunikatu na dwadzieścia minut przed kwalifikacjami do sierpniowej Grand Prix Węgier. Wyglądało więc na to, że to nie on opuszczał team Lotusa, a został z niego usunięty. - Zespół zachował się bardzo nieprofesjonalnie - komentował "Beco. - Powinni zadzwonić do mnie w środę, dzień po podpisaniu kontraktu, i po prostu mi o tym powiedzieć.

fot. Norio Koike©ASE
fot. Norio Koike©ASE

- Jestem w Formule 1 po to, żeby wygrywać - mówił Ayrton 1 września 1987 roku w wywiadzie dla brazylijskiej prasy. - Moim celem są zwycięstwa, podczas gdy Lotus walczy jedynie o przetrwanie. W związku z tym nie możemy kontynuować współpracy. 6 września, przy okazji Grand Prix Włoch na torze Monza oficjalnie ogłoszono, że Ayrton Senna w kampanii 1988 dołączy do Alaina Prosta w "stajni" McLarena. Brazylijczyk zawsze chciał być traktowany priorytetowo, lecz tym razem musiał liczyć się z tym, że niekoniecznie tak będzie. - Cieszy mnie perspektywa pracy z Alainem - komentował. - Współpraca dwóch topowych kierowców może uczynić zespół jeszcze silniejszym. Oprócz "Beco" McLaren zyskał również nowego dostawcę silników do swoich bolidów - korporację Honda, która zapłaciła dwadzieścia cztery miliony dolarów odszkodowania za zerwanie umowy z Williamsem.
[nextpage]
Wraz z przejściem do McLarena, Ayrton znalazł się na najwyższym szczeblu drabinki płac. Jego kontrakt wprawdzie nigdy nie został ujawniony, lecz szacowano, że trzyletnia umowa ze stajnią Rona Dennisa opiewała na kwotę siedmiu i pół miliona "zielonych" rocznie. Przy takich zarobkach niestraszne mu były już kary jak ta w wysokości piętnastu tysięcy dolarów, którą otrzymał za uderzenie porządkowego podczas Grand Prix Meksyku. Pieniądze jednak i tak nie były najważniejsze dla reprezentanta Kraju Kawy. Najbardziej liczył się ten przeklęty tytuł mistrza świata, który ze swoim talentem jako kierowca Lotusa powinien wywalczyć przynajmniej raz.

[b]

Maria da Graca Meneghel[/b], znana szerzej jako Xuxa, już w latach osiemdziesiątych była bardzo zapracowaną kobietą. Śpiewała, grała w filmach i prowadziła programy telewizyjne. Brazylijczycy ją uwielbiali, a za liczne występy otrzymywała olbrzymie gaże, przy których nawet zarobki Ayrtona Senny nie prezentowały się aż tak imponująco. Gdy śliczna blondynka pewnego razu przeglądała prasę i w jednym z czasopism zobaczyła zdjęcie kierowcy w towarzystwie zwierząt, zapragnęła poznać go osobiście. - Spójrz na jego twarz - mówiła do swojej menadżerki - Marlene Mattos. - On tak jak ja kocha zwierzęta i jest sławny. Tydzień później "Beco" zostawił jej wiadomość na automatycznej sekretarce. - Witaj, najpiękniejsza kobieto w Brazylii - mówił do słuchawki. Niedługo potem Ayrton odwiedził Xuxę w jej domu w Rio de Janeiro. Przegadali całą noc i oboje mieli nadzieję na ciąg dalszy znajomości, ale napięte terminarze przeszkadzały im w regularnych spotkaniach. Widywali się od czasu do czasu, lecz nie tworzyli jeszcze pary.

Gdy Ayrton Senna przybywał do teamu McLarena, jego osiągnięcia nie mogły równać się z dorobkiem Alaina Prosta, który wcześniej dwukrotnie świętował wywalczenie tytułu czempiona globu. W stajni Rona Dennisa nikt nie zamierzał jednak z tego powodu traktować Brazylijczyka jak "tego drugiego". Nad samopoczuciem oraz kondycją fizyczną kierowcy z Sao Paulo pracowało dwóch ludzi: menadżer Jo Ramirez oraz ekspert w dziedzinie medycyny sportowej i fizjoterapii - Josef Leberer. Ten drugi ułożył dla Brazylijczyka specjalny program treningowy oraz dietę, według której jego gospodynie w Sao Paulo i Monte Carlo, gdzie przeprowadził się ze względu na liberalne przepisy podatkowe, musiały przygotowywać posiłki. - Podczas pierwszych jazd Senny dla McLarena najważniejszym człowiekiem w padoku był Alain Prost - wspomina Ramirez. - To właśnie jego Ayrton chciał naśladować, a później ewentualnie pokonać. Skończyło się więc na tym, że wylądowali w jednym teamie, prowadząc identyczne bolidy.

Samochód McLaren MP4/4 dzięki odpowiednio zmodyfikowanej turbosprężarce był piekielnie szybką bestią. Konstrukcja została jednak ukończona dopiero tuż przed startem sezonu 1988, więc upłynęło trochę czasu zanim się okazało, że gra o tytuł mistrza świata rozstrzygnie się pomiędzy dwoma kierowcami brytyjskiej stajni - Ayrtonem Senną oraz Alainem Prostem. Za pierwszym przemawiała młodość i głód zwycięstw, a drugi miał po swojej stronie doświadczenie.

Kampania 1988 już tradycyjnie wystartowała w Rio de Janeiro na torze Jacarepagua. Oczy całej Brazylii skupione były na Ayrtonie Sennie oraz Nelsonie Piquecie, który w zastraszającym tempie tracił popularność na rzecz młodszego kolegi. Sfrustrowany jeździec Lotusa udzielając wywiadu lokalnej prasie stwierdził, że "Beco" jest homoseksualistą, a wszystkie jego wcześniejsze związki z kobietami to farsa na potrzeby mediów. Słowa Piqueta rozwścieczyły Sennę, który zaczął grozić rodakowi pozwami sądowymi. Gdy jednak dowiedział się, że w przeszłości Nigel Mansell miał podobne problemy z Nelsonem, postanowił odpuścić. - Jeśli ten facet jest gejem, to ja chciałabym mieć takiego geja w łóżku każdej nocy - broniła swojego dawnego kochanka modelka Surama Castro. Brak stałej partnerki oraz przekonanie, że nie ma dymu bez ognia, nie pomagały jednak Ayrtonowi w walce z plotkami, które zaczęły krążyć na jego temat.

fot. Norio Koike©ASE
fot. Norio Koike©ASE

Taktyka obrana przez Piqueta nie przyniosła rezultatu, gdyż "Beco" w Rio de Janeiro wywalczył pole-position. Ba, był najlepszy w kwalifikacjach do sześciu pierwszych wyścigów sezonu i trzykrotnie przekraczał linię mety na pierwszej pozycji. Triumfował w Imoli, Montrealu oraz Detroit. Awaria samochodu i spowodowana nią dyskwalifikacja pozbawiła Brazylijczyka szans na punkty w Rio de Janeiro. Natomiast w Monte Carlo Senna na jedenaście okrążeń przed końcem przewodził stawce z ogromną przewagą nad Prostem i nie posłuchał szefostwa stajni, które nakazało mu zwolnić i bezpiecznie dotrzeć do mety, w efekcie czego rozbił swój pojazd. Gdy nie wygrywał Senna, triumfował Prost. W połowie zmagań na fotelu lidera czempionatu znajdował się właśnie Francuz, który wręcz zachwycał regularnością, kończąc każdy z siedmiu początkowych wyścigów w pierwszej dwójce. Miało się jednak wrażenie, że jak tak dalej pójdzie, to mistrzem świata nie zostanie najlepszy kierowca w stawce, a ten najczęściej dojeżdżający do mety. Na szczęście do końcowego wyniku w mistrzostwach świata wliczało się tylko jedenaście najlepszych występów w sezonie, a od lipcowej Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze Silverstone definitywnie nastał czas dominacji Ayrtona Senny.

Koniec części siódmej. Kolejna już w najbliższy wtorek.

Specjalne podziękowania dla Priscili Nishimori oraz Instytutu Ayrtona Senny w Sao Paulo za udostępnienie zdjęć wykorzystanych w artykule.

Bibliografia: Tom Rubython - The Life of Senna, Playboy, globo.com, v-brazil.com.

Ayrton Senna - król deszczu cz. I
Ayrton Senna - król deszczu cz. II
Ayrton Senna - król deszczu cz. III
Ayrton Senna - król deszczu cz. IV
Ayrton Senna - król deszczu cz. V
Ayrton Senna - król deszczu cz. VI

Komentarze (1)
avatar
arniUT
1.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fajnie się to czyta ale jak tak analizuję tę lekturę to mam pewne skojarzenia. Czy aby Robert nie ma podobnej ilości wypadków w WRC? Gorąca głowa? Cos w tym jest :)