Jack Doohan został kierowcą wyścigowym Alpine na sezon 2025, a Franco Colapinto tylko rezerwowym, ale coraz więcej mówi się, że ten układ może jeszcze się zmienić. Wystarczy, że młody Australijczyk będzie zawodził. Kontrakt podpisany przez Doohana ma mu gwarantować udział w ledwie sześciu wyścigach Formuły 1.
Zespół z Enstone dał szansę 22-latkowi na koniec sezonu 2024, gdy w GP Abu Zabi zastąpił Estebana Ocona. Australijczyk stał jednak wtedy na straconej pozycji i nie miał większych szans na walkę o punkty. Za to Franco Colapinto w drugiej połowie ubiegłego roku notował dobre występy w Williamsie. Na pewnym etapie był nawet rozważany jako kandydat do jazdy w Red Bull Racing.
Spekulacje wokół składu Alpine podsyciła teraz sama ekipa, wystawiając na torze Circuit de Catalunya Doohana i Colapinto. Obaj jeździli bolidem z 2023 roku, modelem A523. Trudno oprzeć się wrażeniu, że mogło być to bezpośrednie porównanie Australijczyka oraz Argentyńczyka. Zwłaszcza że team z Enstone w przeszłości robił podobne rzeczy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To był spektakularny powrót gwiazdy
Na przykład porównywał na testach Jacka Doohana z Mickiem Schumacherem. Wtedy lepszy miał okazać się kierowca z Antypodów, co otworzyło mu drzwi do podstawowego składu Alpine w sezonie 2025. Jak było teraz? Zespół tego oczywiście nie zdradza.
Niemniej jednak trzeba wspomnieć o czymś jeszcze. Na Instagramie nagranie z testów opublikował doradca wykonawczy Alpine, Flavio Briatore. Kontrowersyjny Włoch pokazał na nim Colapinto, nie Doohana. Może to czysty przypadek, a fani i media zbytnio doszukują się wskazówek tam, gdzie ich nie ma? Czas pokaże.
Ostatnio narastają głosy, że Colapinto może "wygryźć" Doohana w trakcie sezonu. Taki scenariusz przewiduje m.in. Robert Doornbos, były kierowca F1, a obecnie ekspert telewizyjny. -Uważam, że nie dokończy sezonu - stwierdził Holender w rozmowie z motorsport.com, zwracając uwagę na presję ciążącą na kierowcy z Australii.