Kwalifikacje Formuły 1 do sprintu w GP Chin przyniosły zaskakujące rezultaty. O ile przed tygodniem w Australii dominującą siłą w F1 był McLaren, o tyle w Szanghaju dość niespodziewanie po zwycięstwo sięgnął Lewis Hamilton. Nowy kierowca Ferrari pokonał Maxa Verstappena różnicą ledwie 0,018 s.
Holender nie ukrywał zaskoczenia swoim rezultatem. Zdaniem 27-latka, Red Bull Racing nie ma obecnie tempa, aby znajdować się w pierwszym rzędzie. Zespół z Milton Keynes wykorzystał jednak potknięcia rywali. Kierowcy McLarena popełnili błędy w decydującym momencie "czasówki", co przełożyło się na trzeci wynik Oscar Piastriego i szósty Lando Norrisa.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
- Moje okrążenie było bardzo dobre, ale nie jest łatwo, gdy zmieniasz opony z pośrednich na miękkie i nie masz żadnego punktu odniesienia - powiedział Verstappen przed kamerami Sky Sports, nawiązując do regulaminu obowiązującego w kwalifikacjach do sprintu. Pozwala on na skorzystanie z miękkiej mieszanki dopiero w ostatniej fazie "czasówki".
- Zabrakło nam 0,018 s do pole position, ale nie sądzę, abyśmy w ogóle powinni być w pierwszym rzędzie, więc jestem szczęśliwy, że zająłem drugie miejsce - dodał czterokrotny mistrz świata F1.
Zdaniem Holendra, Red Bull jest obecnie "zbyt wolny", o czym świadczy ostatnia pozycja Liama Lawsona w piątkowych kwalifikacjach. - Nie sądzę, abyśmy mieli problemy z balansem bolidu. Po prostu jesteśmy zbyt wolni. Ten wynik to jednak dla nas dobra wiadomość. To taki mały zastrzyk motywacji dla wszystkich pracowników - stwierdził Verstappen.
- Staramy się maksymalnie wykorzystać to, co mamy do dyspozycji. Musimy to robić, zwłaszcza gdy brakuje nam nieco tempa - dodał.
Sobotni sprint może być ciekawy z punktu widzenia kibiców. Z jednej strony Verstappen będzie próbował atakować Hamiltona, z drugiej - za jego plecami czaić się będą Piastri i Norris. - Mamy bolid, który pozwoli nam spróbować utrzymać przewagę, bo McLaren nie był tak szybki, na jakiego wyglądał. Będzie nam trudno, ale będzie też fajnie. Wszyscy są bardzo blisko siebie - podsumował kierowca Red Bulla.