Zaskakujące wyniki F1 w Las Vegas. Uliczny tor dał się we znaki

Formuła 1 powróciła na tor w "mieście grzechu" po raz drugi w nowożytnej erze. Przed tegoroczną edycją GP Las Vegas zarządzono dodatkowe prace, aby uniknąć problemów z wystającymi studzienkami kanalizacyjnymi. Dzięki temu uniknęliśmy powtórki z ubiegłego sezonu, kiedy to Carlos Sainz zniszczył swój bolid i wywołał czerwoną flagę.

Problemem kierowców F1 była jednak ogromna ilość brudu, co jest typowe dla torów ulicznych. Dlatego też z każdą minutą warunki ulegały poprawie. Lewis Hamilton pod koniec sesji uzyskał czas 1:35.001, będąc szybszym o 0,396 s od zespołowego kolegi z Mercedesa - George'a Russella.

Czy najlepsze czasy Mercedesa są oznaką tego, że niemiecki zespół zdominuje GP Las Vegas? Niekoniecznie. W kolejnych sesjach należy się spodziewać zupełnie innych warunków. Liam Lawson z Visa Cash App RB zauważył w trakcie rozmowy z inżynierem, że jazda przypomina poruszanie się po mokrej nawierzchni.

ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada

O progresie w jakości nawierzchni mogą świadczyć też czasy osiągane na początku sesji. Max Verstappen swoje pierwsze okrążenie na miękkim ogumieniu pokonał w czasie 1:44.239. W ciągu godziny rezultaty poprawiły się zatem o niemal 10 sekund.

F1 - GP Las Vegas - 1. trening - wyniki:

Hamilton miał dość Mercedesa. "Nie chciałem już wracać"

Ferrari szybciej odda kierowcę. Zaskakująca decyzja w F1