- Kolego, nie wciskaj mi tu kitu. To wy, k***a, wymyśliliście mi taką p***ą strategię. Próbuję jedynie ratować, to co mi zostało. K***a mać! - to fragment rozmowy Maxa Verstappena z inżynierem Gianpiero Lambiase w trakcie GP Węgier. Kierowca Red Bull Racing był wyraźnie sfrustrowany przebiegiem wyścigu, co przekładało się na szereg przekleństw i wyzwisk.
Lewis Hamilton zwrócił uwagę na to, że jego rywal powinien "zachowywać się jak mistrz świata". Zasugerował też, że Holendrowi zabrakło klasy w dyskusji z własnym zespołem. Jednak 26-latek nie zamierza się zmieniać. Na konferencji prasowej przed GP Belgii zapowiedział, że nadal będzie równie ostry w komunikacji radiowej.
- Jeśli komuś nie podobają się moje komunikaty, to nie musi ich słuchać. Może wyciszyć dźwięk. Jestem bardzo zdeterminowany, aby osiągnąć sukces. Myślę, że już to udowodniłem. Ludzie mogą myśleć, że nie powinienem być tak krzykliwy przez radio, ale to ich opinia - powiedział Verstappen, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: Nie będzie wielkiego powrotu Przyjemskiego? "Ligę wygra mój ulubiony klub"
- Moim zdaniem, trzeba być tak zdecydowanym, aby np. wymusić wcześniejszy pit-stop. Tak to działa. Jesteśmy bardzo otwarci i bardzo krytyczni względem siebie. Dobrze to funkcjonuje w zespole i nie zakładam, aby się zmieniło - dodał holenderski kierowca.
Aktualny mistrz świata podkreślił, że strategia Red Bulla na Węgrzech była błędna, przez co stracił szansę na trzecie miejsce i dojechał do mety jako piąty. Dlatego nie mógł tego zaakceptować w komunikacji z inżynierem. - To było jasne, że strategia jest błędna. Jestem bardzo zmotywowany, jak cały zespół. Chcemy być perfekcyjni - stwierdził Verstappen.
- Gdy sprawy się nie układają po twojej myśli, to całkiem normalne, że wylewa się z ciebie frustracja. Tak też było. Gdy buzuje w tobie adrenalina, to dzieją się rzeczy, z których nie jesteś zadowolony. Po wyścigu atmosfera była jednak dobra, wszystko było jasne. Wyciągnęliśmy wnioski i idziemy dalej - podsumował Holender.
Zakaz przekleństw w komunikacji radiowej, sugerowany przez niektórych ekspertów, byłby natomiast trudny do zrealizowania. Ostatnio Yuki Tsunoda otrzymał jednak karę finansową, gdy poprzez radio nazwał Guanyu Zhou "opóźnionym w rozwoju". Japończyk przyznał później, że nie do końca był świadomy, co dane słowa oznaczają w języku angielskim.
Czytaj także:
- Verstappen postawił się Red Bullowi. "Nikt nie będzie mówił, co mam robić"
- Kolejna rewolucja w zespole F1. Szykują wypowiedzenie dla szefa