Max Verstappen zachował piąte miejsce w GP Węgier. Taka jest decyzja sędziów, którzy postanowili nie karać kierowcy Red Bull Racing za kolizję z Lewisem Hamiltonem w końcówce wyścigu. Stewardzi zdarzenie z 63. okrążenia uznali za incydent wyścigowy.
"Na dojeździe do zakrętu numer jeden samochód 44 (Hamilton), jak i samochód 1 (Verstappen) wyprzedziły samochód 23 (Albon). Samochód 44 wrócił na linię wyścigową przed strefą hamowania i zaczął skręcać w pierwszym zakręcie" - czytamy w decyzji sędziów.
"Samochód 1 dojechał do zakrętu szybciej niż na poprzednich okrążeniach (dzięki DRS) i zahamował w tym samym miejscu co poprzednia. Kierowca samochodu 1 argumentował, że rywal z samochodu 44 zmieniał kierunek podczas hamowania. Ten drugi stwierdził, że po prostu jechał swoim normalnym torem wyścigowym, co potwierdziły nagrania wideo i telemetria" - dodano w notatce stewardów.
ZOBACZ WIDEO: Nie będzie wielkiego powrotu Przyjemskiego? "Ligę wygra mój ulubiony klub"
Sędziowie zauważyli, że Verstappen na dojeździe do pierwszego zakrętu zblokował koła, co nie ułatwiło mu zadania. Natomiast sam Hamilton w rozmowie ze stewardami przyznał, że był to incydent wyścigowy i nie powinno się wyciągać konsekwencji względem żadnego z kierowców. Holender brnął jednak w swoją argumentację. Kierowca Red Bulla powtarzał, że jego rywal zmieniał kierunek na hamowaniu.
"Sędziowie nie uważają tego za typowy przypadek zmiany kierunku podczas hamowania, chociaż naszym zdaniem kierowca samochodu 44 mógł zrobić więcej, aby uniknąć kolizji. W związku z tym ustaliliśmy, że żaden kierowca nie był winny w przeważającej mierze i postanowiliśmy nie podejmować dalszych działań" - podsumowano.
Hamilton po kontakcie z Verstappenem zachował trzecią lokatę i stanął na podium GP Węgier. Za to Holender spadł na piątą lokatę, choć miał sporo szczęścia, bo ze względu na uszkodzenia w samochodzie Red Bulla mógł w ogóle nie dojechać do mety. Walkę tej dwójki wykorzystał Charles Leclerc, który finiszował jako czwarty.
Czytaj także:
- Dokonał coming outu. Kierowca F1 nazwał go "grubym p******"
- Klimatyzacja w bolidach F1? Ruszają testy