Max Verstappen i Lando Norris zderzyli się w GP Austrii walcząc o zwycięstwo, co wystawiło ich relację na szwank. Sędziowie uznali winnym zajścia Holendra i nałożyli nawet na niego karę 10 s. Kierowca Red Bull Racing nie widział jednak winy w swoim zachowaniu. Za to rywal z McLarena domagał się przeprosin i podkreślał, że straci szacunek do 26-latka, jeśli ten nie zareaguje odpowiednio.
Część ekspertów wypomniała aktualnemu mistrzowi świata, że równie agresywnie jeździł w dawnych latach, a szef McLarena przypomniał pojedynki Holendra z Lewisem Hamiltonem z 2021 roku. Sugestia była taka, że reprezentant "czerwonych byków" nie wyciągnął wniosków z przeszłości i niczego się nie nauczył.
Verstappen odniósł się do krytyki przed GP Wielkiej Brytanii. - Mam to w d***e. Po wyścigu wracam do domu i cieszę się życiem. Jedyne, na czym mi zależy, to moja relacja z Lando - powiedział kierowca Red Bulla, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: Mikołajki Arena szczególnym miejscem. Czy to przyszłość rajdów?
Holender ujawnił, że odbył rozmowę z Brytyjczykiem na temat tego, co wydarzyło się w Austrii. - Doszliśmy do wniosku, że podobała nam się nasza walka. Przyjrzeliśmy się tej kolizji i stwierdziliśmy, że to był głupi, delikatny kontakt. On miał ogromne konsekwencje dla każdego z nas - dodał.
- Obaj lubimy się ostro ścigać. Robimy to od wielu lat, nie tylko w F1. Nawet podczas rywalizacji w symulatorach online, gdzie wspólnie mamy sporo frajdy. To się musi utrzymać, bo naprawdę to lubimy. Takie pojedynki to też świetna informacja dla Formuły 1 - kontynuował Verstappen.
Norris przed GP Wielkiej Brytanii też nieco złagodził swój przekaz, co sugeruje, że obu kierowcom udało się zakopać topór wojenny. - Zgadzamy się w jakichś 99 proc. Zawsze mówiłem to Lando, że gdy będzie mnie atakował z wewnątrz albo po zewnętrznej, to może mi zaufać. Nie będę go wypychał z toru. To działa w dwie strony, bo o tym właśnie rozmawialiśmy - podkreślił aktualny mistrz świata.
- Gdy ktoś nurkuje do wewnętrznej części zakrętu, to zawsze musi się spodziewać reakcji drugiego kierowcy. W tej sytuacji nie czułem, abym przesadził. To jest jak z projektowaniem bolidu. Starasz się szukać jakichś luk w przepisach. Tak samo się ścigasz. Robisz to tak, aby znaleźć jakąś szarą strefę i ograć rywala, bo w innym razie nigdy nie będziesz czołowym kierowcą i nie odniesiesz sukcesu - podsumował Verstappen.
Czytaj także:
- Aktywiści planowali storpedować F1. Chcieli przykleić się do toru
- Zegar tyka. Ultimatum w F1