Kierowcy wezwani na dywanik po wypadku w F1. Znamy werdykt sędziów

PAP/EPA / FRANCK ROBICHON / Na zdjęciu: bolid Daniela Ricciardo po wypadku
PAP/EPA / FRANCK ROBICHON / Na zdjęciu: bolid Daniela Ricciardo po wypadku

Daniel Ricciardo i Alexander Albon stawili się u sędziów po GP Japonii, aby przedstawić swój punkt widzenia na temat wypadku z pierwszego okrążenia. Po długich dyskusjach poznaliśmy wyrok stewardów.

GP Japonii zostało przerwane czerwoną flagą na pierwszym okrążeniu. To konsekwencja wypadku, który miał miejsce w drugim zakręcie. Daniel Ricciardo po kiepskim starcie stracił kilka pozycji, a po zewnętrznej znajdował się Alexander Albon. Kierowca Visa Cash App RB nie widział rywala z Williamsa, który znajdował się w jego martwym polu i doprowadził do kontaktu, który miał opłakane konsekwencje.

Australijczyk miał sporo miejsca po lewej stronie toru, dlatego też sędziowie wezwali obu kierowców zamieszanych w kolizję, aby przedstawili swój punkt widzenia. Niektórzy eksperci oczekiwali, że 34-latek może otrzymać karę przesunięcia na polach startowych w kolejnym wyścigu.

Ostatecznie Ricciardo się upiekło, bo sędziowie uznali zdarzenie z początku GP Japonii za incydent wyścigowy. Stewardzi po rozmowach z kierowcami odstąpili od ukarania któregokolwiek z nich i przyznali, że było to "zdarzenie typowe dla pierwszego okrążenia". Zwykle kolizje mające miejsce zaraz po starcie, gdy bolidy przemieszczają się tuż obok siebie, są łagodniej oceniane przez sędziów.

ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"

Daniel Ricciardo powiedział w pokoju sędziowskim, że zostawił sporo miejsca z lewej, gdyż wiedział, iż znajduje się tam Lance Stroll i nie chciał doprowadzić do kontaktu z Kanadyjczykiem. Potwierdził też, że Alexander Albon znajdował się w jego martwym polu i nie widział Taja w lusterkach. Natomiast kierowca Williamsa chciał wyprzedzić 34-latka po zewnętrznej, ale zdał sobie sprawę, że nie ma tam wystarczającej ilości miejsca. Albon zaczął hamować, ale nie mógł już uniknąć kontaktu.

Wypadek jest kolejnym ciosem dla Ricciardo, który występami w sezonie 2024 miał udowodnić, iż jest wart miejsca w Red Bull Racing w kolejnym sezonie. Słabe występy doświadczonego kierowcy sprawiają, iż bliżej mu do utraty miejsca w F1 niż ponownego angażu w "czerwonych bykach".

- Takie rzeczy się zdarzają. To oczywiste, że sytuacja jest do bani, gdy odpadasz na pierwszym okrążeniu. Jednak nie dorabiam do tego żadnej ideologii. Nie myślę sobie: "o jeju, znowu coś". Oczywiście, lepiej byłoby wziąć udział w wyścigu i spróbować pokazać, na co mnie stać. Tu się nie udało, ale zrobimy to w Chinach - powiedział Ricciardo przed kamerami Sky Sports.

Kierowca Visa Cash App RB wystartował na oponach pośrednich, podczas gdy wielu rywali z końca stawki założyło miękkie i szybsze ogumienie. To wpakowało Australijczyka w kłopoty zaraz po starcie.

Frustracja Daniela Ricciardo może być tym większa, że jego zespołowy kolega po raz kolejny w tym sezonie zdobył punkty. Yuki Tsunoda finiszował w GP Japonii na dziesiątym miejscu i ma już 7 "oczek".

Czytaj także:
- Ten wypadek będzie miał poważne konsekwencje. Williams znów się skompromituje?
- Wyścig przerwany po dwóch zakrętach. Niebezpieczne sceny w F1

Komentarze (2)
avatar
Prf
8.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Alonso dostał 20 sek. za jazdę, która rzekomo doprowadziła do wypadku. A Riccardo ewidentnie skosił rywala i luz. Sędziowie są dalej nieprzewidywalni jakby rzucali po prostu kostką.