Decyzję o wysłaniu "szpiega" do Red Bull Racing miał podjąć sam Chalerm Yoovidhya. To tajski miliarder, do którego należy 51 proc. akcji firmy produkującej napoje energetyczne. Wysłannikiem biznesmena ma być osoba z kręgów rodzinnych. Do takich ustaleń dotarł "Bild", który powołuje się na swoje źródła.
Praca "szpiega" w fabryce w Milton Keynes ma mieć związek z niedawną aferą wokół Christiana Hornera. Szef Red Bull Racing został oskarżony o "niewłaściwe zachowanie" przez jedną z pracownic. Późniejsze śledztwo nie potwierdziło tych zarzutów, a kobiecie wytknięto nieścisłości w zeznaniach. Z tego powodu 50-latek zachował stanowisko.
Coraz więcej znaków wskazuje na to, że afera wokół szefa Red Bulla to intryga mająca na celu pozbawienia go funkcji. Na wyrzuceniu Brytyjczyka zależeć ma obozowi, któremu liderują Helmut Marko i ojciec Maxa Verstappena - Jos. Tymczasem Horner może liczyć na poparcie tajskich akcjonariuszy.
ZOBACZ WIDEO: Być albo nie być. Sezon prawdy dla Przemysława Pawlickiego
- Osoba z rodziny Yoovidhyi, której nam nie przedstawiono, dostaje szczegółowe informacje na temat każdego departamentu Red Bulla - powiedziało anonimowo "Bildowi" jedno ze źródeł. Część personelu ma traktować specjalnego wysłannika niczym "szpiega".
Tarcia wewnątrz Red Bulla mogą ciągnąć się w kolejnych miesiącach. Z doniesień brytyjskich mediów wynika, że rzekomo poszkodowana pracownica zamierza walczyć o dobre imię. Kobieta skorzystała z prawa do apelacji i wniosła odwołanie, domagając się ponownego rozpatrzenia werdyktu ws. Hornera.
Ponadto pracownica Red Bulla miała o całej sprawie poinformować FIA. Jest to o tyle ważne, że światowa federacja ma możliwość pozbawienia Hornera funkcji szefa ekipy poprzez nałożenie na niego zakazu wykonywania pracy w Formule 1. Wystarczy, że FIA uzna, iż jego działania negatywnie wpłynęły na wizerunek federacji i F1.
Czytaj także:
- Działanie za plecami. Szykuje się skandal w F1
- Orlen u boku Kubicy. Nowe auto Polaka pokazane