"Zły czas, złe miejsce". Perez jednoznacznie o wypadku w sprincie

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez

- To było złe miejsce, zły czas - tak Sergio Perez ocenił wypadek, który zakończył jego szanse na tytuł w F1. Pod koniec sprintu Meksykanin wyleciał z toru wskutek kolizji z Estebanem Oconem i Nico Hulkenbergiem.

Zdarzenie z końcówki sobotniego sprintu było dość niefortunne. Esteban Ocon miał już spore problemy z miękkimi oponami, co chciał wykorzystać Nico Hulkenberg. Do tej dwójki zbliżył się Sergio Perez. Trzej kierowcy spotkali się w jednym zakręcie - Ocon był najbliżej wewnętrznej i zostawił dość miejsca dla Hulkenberga, ale po szerokiej na torze chciał jeszcze zmieścić się Perez.

Kontakt całej trójki sprawił, że Francuz i Meksykanin zakończyli udział w sprincie w pułapce żwirowej, a Niemiec był jedynie w stanie dojechać do alei serwisowej mocno uszkodzonym bolidem. - To było złe miejsce, zły czas - powiedział Perez o całym zajściu w Sky Sports.

- Sprint nie zaczął się dla mnie dobrze, bo ruszyliśmy na pośrednich oponach. Przyczepność była bardzo słaba, ale potem odzyskiwaliśmy stracony dystans. Gdy robiłem kolejne postępy, doszło do kontaktu i zapłaciłem za niego wysoką cenę. Uszkodzenia w bolidzie były ogromne - dodał kierowca Red Bull Racing.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

Ocon sytuację nazwał incydentem wyścigowym i nie był w stanie wskazać winnego całego zajścia. Podobnie uznali sędziowie, którzy analizowali wypadek przez kilka godzin, ale ostatecznie nie nałożyli kary na któregokolwiek z kierowców. - Miałem miękkie opony, więc dobrze zacząłem sprint. Zyskałem kilka pozycji, stoczyłem fajne bitwy. Niestety, wraz z kolejnymi okrążeniami spadaliśmy w stawce - stwierdził kierowca Alpine.

- Dotknąłem prawego tylnego koła w bolidzie Hulkenberga i następną rzeczą, jaką zobaczyłem, gdy otworzyłem oczy, była pułapka żwirowa. Widziałem Nico i wiedziałem, że tam jest, ale nie miałem prawa dostrzec Sergio. Niestety, trzech kierowców w tak ciasnym zakręcie w jednym momencie to nie jest dobry pomysł - dodał Ocon.

Podobnie całe zajście opisał Hulkenberg. - Wszystko wydarzyło się bardzo szybko, bardzo niefortunnie. Atakowałem Estebana w pierwszym zakręcie, a potem na zewnętrznej linii miałem kiepską przyczepność. Jechaliśmy obok siebie, aż na sam koniec dostrzegłem Sergio po prawej. Wiedziałem, że będzie ciasno. Próbowałem uciec, ale było już za późno - powiedział kierowca Haasa.

- Chciałbym zrzucić winę na Ocona, ale w tym przypadku nie można tego zrobić, bo nie sądzę, aby miał prawo widzieć Sergio. Dlatego prawdopodobnie myślał, że sam mam przestrzeń, by uciec w prawo - podsumował "Hulk".

Czytaj także:
"Wstyd". Ostre słowa po skandalu w F1
Jak rozkapryszone dziecko. Fatalne zachowanie syna miliardera w F1

Komentarze (0)