Nie może wjechać do Europy. Syn rosyjskiego miliardera w potrzasku

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin

Nikita Mazepin wywalczył w TSUE czasowe zawieszenie sankcji wymierzonych w jego osobę. Syn rosyjskiego miliardera i były kierowca F1 twierdzi jednak, że mimo korzystnej decyzji unijnego sądu, nadal nie ma wstępu do Europy.

Od kilkunastu miesięcy Nikita Mazepin walczy w TSUE o zniesienie sankcji, jakie Unia Europejska nałożyła na niego w związku z działaniami ojca. Dmitrij Mazepin dorobił się fortuny za sprawą Władimira Putina, regularnie spotyka się z moskiewskim dyktatorem i wspiera jego rządy. Tymczasem to właśnie majątek oligarchy posłużył do sfinansowania kariery 24-latka w Formule 1.

Rosjanin kłamliwie dowodził w unijnym sądzie, że jego kariera nie jest uzależniona od majątku ojca, że dostałby się do F1 nawet bez wsparcia miliardera. Twierdził też, że sankcje uniemożliwiają mu powrót do ścigania, bo nie może się pojawić na terenie UE, co w ostateczności może zmusić go do zakończenia kariery i poniesienia gigantycznych strat.

TSUE już dwukrotnie zgodził się na zawieszenie sankcji do momentu wydania właściwego wyroku, a mimo to Komisja Europejska konsekwentnie przedłuża czas obowiązywania restrykcji. Z tego powodu 24-latek wciąż nie może wjechać na teren UE - tak przynajmniej twierdzi sam zainteresowany.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwierzę wpadło na murawę. Podczas meczu!

"Minęło prawie 600 dni od mojej ostatniej podróży do Europy na testy F1 w Barcelonie. Europa nadal pozostaje dla mnie zamkniętym regionem. Wpuszczono mnie do Włoch na podstawie wizy krajowej, ale to było wszystko, na co mi pozwolono" - napisał Mazepin w mediach społecznościowych.

"Wydawać by się mogło, że we współczesnym świecie podróżowanie powinno przebiegać znacznie szybciej, a jednak jest jak jest. Wygląda to tak, jakbym miał chodzić pieszo. Oczywiście to nie pomaga w rozwoju kariery sportowej, gdy nie można się swobodnie poruszać i brać udziału w negocjacjach. Jednak nadal muszę trenować i przygotowywać się do zawodów, więc pracuję nad swoim zdrowiem i utrzymaniem formy" - dodał.

Mazepin ścigał się w F1 dla Haasa w sezonie 2021, a w zamian amerykańska ekipa otrzymała ok. 25-30 mln dolarów od jego ojca. Współpraca miała być kontynuowana w kolejnym roku, ale po wybuchu wojny w Ukrainie zespół postanowił odciąć się od rosyjskiego kierowcy i kapitału pochodzącego z Moskwy. Dlatego umowę z Mazepinem niemal natychmiast rozwiązano.

Od wybuchu wojny w Ukrainie, Mazepin ani razu nie potępił działań Rosji i licznych morderstw, jakich dokonuje armia Putina na terenie sąsiedniego państwa. 24-latek był jednak gotów ścigać się pod neutralną flagą w F1 i chciał podpisać dokument FIA o neutralności politycznej, w którym znajduje się wzmianka o wyrażaniu solidarności z narodem ukraińskim.

Równocześnie Mazepin przy finansowym wsparciu ojca założył fundację "We Compete As One". Ma ona pomagać Rosjanom, którym w obliczu wojny zakazano rywalizowania na Zachodzie. "Nie przestanę działać na rzecz zawieszonych sportowców, w tym także siebie" - podsumował w swoim wpisie były kierowca Haasa.

Czytaj także:
Bolidy F1 zmienią się nie do poznania! Wyciekły szczegóły
Nowy zespół przyjęty do F1! To oznacza wojnę