Ferrari razem z Mercedesem. Niespodziewany sojusz w F1

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Ferrari dołączyło do Mercedesa i wspólnie sprzeciwia się pomysłowi, aby Alpine mogło liczyć na szczególne względy w F1 z powodu słabej wydajności silnika. - Nie jestem pewny, czy spełniają warunki pomocy - mówi Frederic Vasseur.

Od kilkunastu dni Alpine prowadzi działania, które mają doprowadzić do tego, by Francuzi mogli usprawnić swój silnik. Obecnie jakiekolwiek modyfikacje poprawiające moc jednostki napędowej w Formule 1 są zabronione. Tymczasem ekipa z Enstone twierdzi, że jej maszyny są słabsze o ok. 30 KM w porównaniu do konkurencyjnych konstrukcji Mercedesa, Ferrari i Hondy.

Podczas gdy Alpine naciska, by zostać szczególnie potraktowanym, konkurencja nie chce słyszeć o uldze dla rywali. Toto Wolff mówił już, że doszłoby do "zrujnowania F1", gdyby nagle jeden producent mógł modyfikować silnik, a pozostali nie.

Inny z pomysłów zakłada, by Alpine mogło stosować w swoich silnikach większy przepływ paliwa, co szef Mercedesa określił mianem "katastrofy". Toto Wolff w tej kwestii znalazł sojusznika, bo podobnie na sprawę patrzy Ferrari. - Gdy podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu rozwoju silników, zgodziliśmy się na to, aby ci pozostający w tyle mogli otrzymać wsparcie w wyjątkowych okolicznościach. Nie jestem jednak pewien, czy Renault i Alpine spełniają te warunki - powiedział Frederic Vasseur.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie

Vasseur, podobnie jak Wolff, stoi na stanowisku, że stosowanie większego przepływu paliwa w bolidach Alpine byłoby sztucznym regulowaniem rywalizacji w F1. - Zasada jest taka sama jak w tunelu aerodynamicznym. Jeśli jesteś ostatni w mistrzostwach, to masz więcej czasu do wydania w tunelu aerodynamicznym. To jednak nie oznacza, że nagle możesz budować lżejszy bolid od reszty - dodał szef Ferrari, cytowany przez "Formula Passion".

- Pomagasz się gorszym ekipom rozwijać, ale nie przyznajesz im przywilejów. W innym razie mielibyśmy tak naprawdę w F1 coś na wzór wyrównywania osiągów (tzw. balance of performance). Nie można by wtedy mówić o zdrowej rywalizacji - stwierdził Vasseur.

Ostatnio podczas Komisji F1 mniejsze zespoły, przede wszystkim Williams, naciskały też na to, aby z limitu wydatków odłączyć koszty na rozwój infrastruktury fabryki. Wynika to z faktu, że mniejsi gracze chcą rozwinąć swoje bazy i doścignąć konkurencję. Jednak w tym aspekcie Ferrari i Mercedes też nie zamierzają ułatwiać zadania rywalom.

- Wystarczająco często zmienialiśmy przepisy. Obecny stabilny charakter rywalizacji w F1 wynika z tego, że zapewniliśmy pewną regularność. Jeśli co tydzień będziesz zmieniał regulaminy, bo ktoś na tym zyskuje, to wpływasz też na stabilność dyscypliny - podsumował szef Ferrari.

Czytaj także:
- Ferrari zatrzyma lidera na dłużej? Pozytywne sygnały z Włoch
- Mercedes wyszkoli nową gwiazdę F1? 21-latek przed ogromną szansą

Komentarze (0)