Hamilton brutalnie sprowadzony na ziemię. Nie ukrywał rozczarowania

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton wywalczył pole position w GP Węgier i najpewniej liczył na pierwsze zwycięstwo w F1 po wielomiesięcznej przerwie. Brytyjczyk dojechał jednak do mety jako czwarty. - Taka jest rzeczywistość - mówi Hamilton.

W sobotę Lewis Hamilton zszokował świat Formuły 1, po tym jak zdobył pierwsze pole position po wielomiesięcznej przerwie. Kierowca Mercedesa pokonał Maxa Verstappena o zaledwie 0,003 s. Kibice Brytyjczyka mieli nadzieję, że to sygnał powrotu niemieckiej ekipy do najwyższej formy. Jednak niedzielne GP Węgier rozwiało wątpliwości.

Max Verstappen zaraz po starcie wyprzedził siedmiokrotnego mistrza świata F1, a brutalny manewr w pierwszym zakręcie zepchnął 38-latka na czwarte miejsce. Od tego momentu lider Mercedesa nie był w stanie podłączyć się do walki o zwycięstwo na Hungaroringu.

- Myślę, że to było oczywiste, iż nie jesteśmy najszybsi. Nie mamy najlepszego bolidu w F1, ale jestem dumny z siebie i pracy, jaką wykonaliśmy, aby zdobyć pole position i pokonać mistrza świata. Byliśmy przed samochodami, które są szybsze od naszego - powiedział Hamilton dziennikarzom po GP Węgier.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za "kot"! Fantastyczne parady bramkarza

- W wyścigu zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Prawda jest taka, że nie jesteśmy wystarczająco szybcy. Już na spotkaniu strategów przed wyścigiem powiedziano mi, że będę co najmniej o 0,5 s wolniejszy od Verstappena. Dlatego nie zakładałem walki z Red Bullem. Liczyłem, że nawiążemy rywalizację z McLarenem, ale tego nie zrobiliśmy - dodał.

Hamilton dojechał do mety na czwartej pozycji, ale zdaniem szefa Mercedesa mógł uzyskać lepszy wynik. - Mieliśmy drugi najlepszy bolid w stawce, ale wynik GP Węgier tego nie pokazał. To jest rozczarowujące - powiedział Toto Wolff.

Zdaniem Austriaka, Mercedes popełnił błąd na początku wyścigu, gdy Hamilton nie narzucał zbyt intensywnego tempa, aby dbać o opony. Taka strategia okazała się niewłaściwa.

Czytaj także:
- Awantura w F1. Kto złamał przepisy?
- Verstappen pokazał Hamiltonowi miejsce w szeregu. Kolejny "popis" Ferrari

Źródło artykułu: WP SportoweFakty