Nawet Lewis Hamilton przyznał ostatnio, że brakuje mu dźwięku, jaki generowały wolnossące silniki używane w Formule 1 przed rokiem 2014. - Gdybyśmy mogli mieć ekologiczne i wydajne bolidy, które równocześnie robią dużo hałasu, tak jak stare maszyny, to byłoby całkiem fajnie - powiedział kierowca Mercedesa w jednym z wywiadów.
Świadom tego, że kibice oczekują głośniejszych silników jest Stefano Domenicali. Szef F1 omawia właśnie nowe zasady techniczne, które zaczną obowiązywać w roku 2026. Zwrot w kierunku ekologii sprawia, że na znaczeniu zyska jednostka elektryczna, która dysponować będzie jeszcze większą mocą. Nie oznacza to jednak, że maszyny staną się cichsze.
- Naszym zamiarem jest upewnienie się, by hałas generowany przez bolidy był większy, bo to część naszych emocji. To muzyka dla moich uszu. To jest to, co nasi fani naprawdę chcą usłyszeć i naszym obowiązkiem jest się do tego dostosować - powiedział Domenicali w radiu 3AW.
ZOBACZ WIDEO: brat "Pudziana" z różowymi paznokciami. "A co ja mam do gadania"
Włoch zgodził się z tym, że od końcówki lat 90. w F1 mieliśmy odwrotną tendencję. - To prawda, że najpierw były silniki 12-cylindrowe. To była inna częstotliwość brzmienia, wtedy było bardzo głośno podczas wyścigów. Później pojawiły się jednostki 10-cylindrowe, 8-, aż w końcu mamy silniki z 6 cylindrami. Jednak ich liczba nie spadnie ponownie - zapowiedział szef F1.
Jeśli Domenicali wywiąże się ze złożonych obietnic, rok 2026 może się okazać przełomowy dla F1. Wcześniej szefowie królowej motorsportu zdradzili, że chcą, aby w ramach rewolucji technicznej nowe bolidy stały się lżejsze i mniejsze. Dzięki temu wyścigi na wielu obiektach stałyby się ciekawsze. Obecnie, ze względu na rozmiary maszyn, trudno o manewry wyprzedzania na takich torach jak Monako.
Warto jednak pamiętać, że względem lat ubiegłych zmieniły się wymagania względem F1. Królowa motorsportu nie odejdzie od silników hybrydowych, a obecność w maszynie jednostki elektrycznej, baterii i elektroniki sterującej sprawia, że cała konstrukcja jest większa i cięższa niż samochody z początku XXI wieku.
Dlatego powrót do sytuacji sprzed dwóch dekad, gdy bolidy ważyły nieco ponad 600 kg, jest mało realny. Jednak "odchudzenie" konstrukcji maszyny F1 o nawet kilkadziesiąt kilogramów i centymetrów będzie krokiem w dobrą stronę.
Czytaj także:
- Kazachski miliarder w F1? Może być tylko "słupem"
- Ryan Reynolds zainwestował w zespół F1. Transakcja warta 200 mln euro