"Podążaj za pieniędzmi". Rosyjski oligarcha spróbuje wejść do F1?

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin (po lewej) i Dmitrij Mazepin
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin (po lewej) i Dmitrij Mazepin

HiTech, kierowany przez Olivera Oakesa, to jeden z zespołów zainteresowanych dołączeniem do F1. Brytyjczyk w przeszłości blisko współpracował z Dmitrijem Mazepinem i istnieje podejrzenie, że nadal czerpie z jego środków.

Kilka tygodni temu FIA ogłosiła rozpoczęcie procedury, która ma doprowadzić do poszerzenia stawki Formuły 1 o jeden, a być może nawet dwa nowe zespoły. W gronie zainteresowanych dołączeniem do F1 jest m.in. brytyjski HiTech. To ekipa od lat kierowana przez Olivera Oakesa, która nieźle radzi sobie w Formule 2 i Formule 3. Jednak Brytyjczyk może zostać szybko skreślony z listy kandydatów do F1.

Nie tak dawno właścicielem HiTech był miliarder Dmitrij Mazepin, rosyjski oligarcha blisko związany z Władimirem Putinem. Biznesmen finansował jej starty, a w zamian na miejsce w F3 i F2 mógł liczyć jego syn - Nikita Mazepin.

Mazepin pozostał zaangażowany w finansowanie HiTech nawet w momencie, gdy jego syn podpisał kontrakt z Haasem i dotarł do F1. Dopiero wojna w Ukrainie i wprowadzone w jej następstwie sankcje gospodarcze, które objęły też oligarchę, doprowadziły do sprzedaży zespołu. W ten sposób HiTech powrócił w ręce Oakesa.

ZOBACZ WIDEO: Tak się ubrał w Dubaju. Bogactwo aż bije po oczach

W padoku F1 nie brakuje jednak plotek, że Mazepin sprzedał HiTech na pokaz i tak naprawdę nadal finansuje starty tego zespołu. Tego typu spekulacjom zaprzecza Oakes, który w oświadczeniu wysłanym redakcji racingnews365.com zapewnił, że nie jest już w żaden sposób powiązany z Rosjanami. W jego słowa wierzą nieliczni, biorąc pod uwagę, że Brytyjczyk w przeszłości był menedżerem Nikity Mazepina, a kierowca z Moskwy nazywa go mianem przyjaciela.

Powiązania Oakesa z Mazepinem mogą sprawić, że HiTech nie będzie miał większych szans w staraniach o dołączenie do F1. Jak zauważył racingnews365.com, "pozostaje zbyt wiele podejrzanych odcisków palców" i wystarczy "podążać za pieniędzmi", aby zrozumieć wątpliwości szefów F1 i FIA.

W obliczu wojny w Ukrainie, FIA oraz Formuła 1 chcą uniknąć sytuacji, w której zaproszą do rywalizacji w królowej motorsportu teoretycznie brytyjski zespół, który następnie przedstawi rosyjskich kierowców i sponsorów. Byłoby to niemile widziane, biorąc pod uwagę, jak bardzo F1 odcięła się od rosyjskiego kapitału. Z powodu dyktatorskich rządów Władimira Putina, wypowiedziano umowę na organizację GP Rosji i wypowiedziano kontrakt telewizyjny stacji Match TV.

Majątek Dmitrija Mazepina szacowany jest na co najmniej 2,8 mld dolarów, choć niektóre źródła szacują, że jest on znacznie wyższy. Rozbieżności wynikają z faktu, że przejmował on konkurencyjne firmy dzięki pożyczkom w państwowych bankach. Nie ma zatem wątpliwości, że zgodę w tej sprawie musiał wydać sam Władimir Putin. Bliskie powiązania z rosyjskim przywódcą sprawiły, że oligarcha znalazł się na liście sankcyjnej Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii.

Do Mazepina należą takie spółki jak Uralchem i Uralkali. To jedne z największych firm produkujących nawozy sztuczne na świecie.

Czytaj także:
- Szef F1 ma rewolucyjny pomysł. Kibicom się spodoba, kierowcom niekoniecznie
- "Najlepsi wrócili do Rosji". Kuriozalne słowa byłego partnera Kubicy