"Najlepsi wrócili do Rosji". Kuriozalne słowa byłego partnera Kubicy

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Witalij Pietrow
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Witalij Pietrow

Rosjanie ciągle mają możliwość rywalizacji na arenie międzynarodowej, ale spora część z nich wróciła do kraju. Cieszy to Witalija Pietrowa. Były kierowca F1 uważa, że w ten sposób motorsport w Rosji może rozwinąć się na spotykaną wcześniej skalę.

Wyścigi i rajdy samochodowe to jedne z nielicznych dyscyplin sportowych, które pozwalają na występy Rosjan, pomimo barbarzyńskiej agresji Władimira Putina względem Ukrainy. Krótko po tym jak moskiewski dyktator rozpoczął wojnę na Wschodzie, FIA zobowiązała Rosjan jedynie do startów pod neutralną flagą i okazania solidarności z narodem ukraińskim poprzez podpisanie specjalnego dokumentu.

Zdecydowana większość rosyjskich kierowców, omamiona rosyjską propagandą, nie zamierza podpisywać dokumentu FIA i nie chce też słyszeć o potępieniu agresji Putina na Ukrainę. W efekcie nie oglądaliśmy ich na arenie międzynarodowej w sezonie 2022 i próżno też ich szukać na listach startowych obecnej kampanii.

Sytuacja nie martwi jednak Witalija Pietrowa. - Mamy własne tory, mamy własne samochody, więc nasz motorsport nie stoi w miejscu - powiedział agencji GMM były kierowca Renault, który w roku 2020 był partnerem Roberta Kubicy w Formule 1.

ZOBACZ WIDEO: Tak się ubrał w Dubaju. Bogactwo aż bije po oczach

- Motorsport w Rosji stał się nawet silniejszy, bo najlepsi wrócili do Rosji i mamy tu dla nich wiele zawodów. Nasi kierowcy kontynuują swoje kariery, więc nasze sporty motorowe nabierają jeszcze większego rozpędu - dodał Pietrow, który obecnie pomaga Rosyjskiej Federacji Samochodowej (RAF).

Zdaniem Pietrowa, Rosjanie nie potrzebują startów w Europie, aby móc się rozwijać. Fakty jednak temu przeczą. Po tym jak Putin wydał rozkaz do ataku na Ukrainę, Haas rozwiązał kontrakt z Nikitą Mazepinem i tym samym kraj pozostał bez swojego przedstawiciela w królowej motorsportu. Rozwiązano wieloletnią umowę na organizację GP Rosji, a Formuła 1 postanowiła też o wypowiedzeniu kontraktu telewizyjnego stacji Match TV. W efekcie Rosjanie stracili dostęp do legalnych transmisji z wyścigów.

W ubiegłym roku Rosjanie kilkukrotnie próbowali zorganizować ambitne zawody na swoich torach, m.in. w Soczi i Petersburgu. Tamtejsze wyścigi długodystansowe stały jednak na niskim poziomie i nie cieszyły się zbytnią popularnością wśród kibiców.

Czytaj także:
- Nazwał Hamiltona "czarnuchem". Były mistrz F1 musi zapłacić ogromne odszkodowanie
- Popełnili kosztowne błędy. Mercedes zwolnił pracowników