Od roku 2006 w Formule 1 mamy cztery bolidy należące do "czerwonych byków" - mowa o głównym zespole Red Bull Racing, a także siostrzanym Alpha Tauri. Druga z ekip w przeszłości startowała jako Toro Rosso. Funkcjonuje ona gównie po to, by szkolić młodych kierowców z myślą o dorosłej stajni. Od roku 2023 jej głównym partnerem w F1 jest Orlen.
Obecna nazwa Alpha Tauri pojawiła się w F1 w roku 2020. W ten sposób Red Bull chciał promować swoją markę odzieżową. Przy okazji pojawił się pomysł, by do ekipy trafiali nieco bardziej doświadczeni kierowcy i zrezygnowano z czysto szkoleniowej funkcji zespołu z włoskiej Faenzy.
Rebranding nie przyniósł jednak oczekiwanego rezultatu, bo ubrania marki Alpha Tauri oferowane są jednak tylko na wybranych rynkach. Do tego zespół zaczął notować kiepskie wyniki w F1. Chociażby sezon 2022 zakończył na przedostatnim miejscu w klasyfikacji konstruktorów. Dlatego pojawiły się plotki, że Red Bull, zwłaszcza po śmierci Dietricha Mateschitza, może sprzedać ekipę.
ZOBACZ WIDEO: Tak się ubrał w Dubaju. Bogactwo aż bije po oczach
- Alpha Tauri nie jest na sprzedaż. Wewnątrz firmy mieliśmy jednak kilka dyskusji. Niezadowalające jest to, że Alpha Tauri kosztuje nas więcej niż Red Bull, więc musimy coś zrobić. Czy przeprowadzamy restrukturyzację i zostajemy we włoskiej fabryce? Czy może przenosimy ekipę częściowo do Wielkiej Brytanii? - powiedział racingnews365.com Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
- Gdy po śmierci Mateschitza pojawił się nowy zarząd, to rozważaliśmy każdą możliwość. Potrzebujemy jednak drugiej ekipy w F1. Zwłaszcza, gdy będziemy produkować własne silniki. Mamy w tym zespole bardzo dobrych ludzi, ale musimy udowodnić, że wszystko działa w nim jak należy - dodał Marko.
Jednym z pomysłów jest kolejna zmiana nazwy zespołu z Faenzy. - To jest coś, co obecnie rozważamy. To logiczny krok. Marka Alpha Tauri zmniejszyła zasięg, jest obecna tylko w kilku krajach. Zadanie jest proste. Trzeba załatwić więcej pieniędzy i poprawić wyniki - podsumował Austriak.
Marko nie wykluczył, że jednym ze sposobów będzie pozyskanie sponsora tytularnego, który znalazłby się w nazwie zespołu F1. W ten sposób ekipa mogłaby pozyskać nawet 30 mln dolarów rocznie, które można by wykorzystać na jej rozwój. Może to stanowić ciekawą ofertę dla Orlenu. Polski gigant paliwowy w latach 2020-2022 funkcjonował jako partner tytularny Alfy Romeo, przez co zapewniał sobie znaczącą ekspozycję na całym świecie.
Warto jednak zauważyć, że Orlen płacił Alfie Romeo ok. 10-12 mln dolarów rocznie. Obecnie, wskutek wzrostu popularności Formuły 1, za rolę partnera tytularnego danego zespołu należy zapłacić znacznie więcej. To jeden z powodów, dla którego firma z Płocka zakończyła współpracę ze Szwajcarami i przed sezonem 2023 przeniosła się do Alpha Tauri.
Czytaj także:
- Szef F1 ma rewolucyjny pomysł. Kibicom się spodoba, kierowcom niekoniecznie
- "Najlepsi wrócili do Rosji". Kuriozalne słowa byłego partnera Kubicy